niedziela, 30 czerwca 2013

Trzeba pilnować, bo ci od sportu nas ocyganią

15 km

Przebieżka po autko zostawione wczoraj przed domem Anety i Darka. Przez Górę Lotnika, Łęsko i asfaltową drogę do Klinisk.

Wczoraj w Kliniskach odbyło się posiedzenie prezydium podsumowujące akcję 27/27. Zgodnie uznaliśmy, że impreza była nad wyraz udana, a pogoda była jednym z ważnych składników owego sukcesu. Doskonale podkreśliła determinację biegających, których deszcz nie odwiódł od zamiaru biegania przez ponad dobę wokół urzędu. Dużo mniejszym wyczynem jest biegać przy pogodzie, jaka jest dzisiaj: miły chłodek, lekki wiaterek, od czasu do czasu wygląd słońce. Prawdziwa sztuka to biegać samotnie, w lejącym deszczu, o drugiej nad ranem. 
Jest koncepcja, żeby pomyśleć o cyklicznym ultramaratonie, powiedzmy - 24-godzinnym. Z organizacją spokojnie sobie byśmy poradzili, bieg mogłaby współorganizować gmina, z pominięciem, oczywiście, 'osiru' i Ojca Dyrektora. 

Na razie jednak trzeba dopilnować prawidłowego biegu spraw związanych z budową bieżni. Pomysł, żeby wyszarpnąć z Warszawy środki na budowę większej, sześciotorowej bieżni, mocno mnie niepokoi. Jeśli mają być na niej organizowane jakieś zawody wyższej rangi, to nie miałaby nawierzchni treningowej (tej grubszej i przyjemniejszej), ale cieńszą, startową, bardziej podatną na uszkodzenia i o mniejszej trwałości. Po drugie, Ojciec Dyrektor i jego łysawy kolega zaraz zechcieliby ową bieżnię wykorzystać "biznesowo". Jacek na pewno ma już wizję jakichś obozów treningowych kadry, która zajmowałaby bieżnię na całe dnie, OD dla odmiany w myślach już pewnie wynajmuje obiekt na lewo i prawo, bo skoro już jest, powinien na siebie zarabiać. Finałem byłaby permanentnie wisząca kartka z informacją, że zwykłym ludkom dziś wstęp na bieżnię wzbroniony, bo zarezerwowała ją ... (tu nazwa wybitnej ekipy).
Wszystkie te sprawy trzeba solidnie przedyskutować, zanim zapadną wiążące decyzje. Priorytety OD i łysego mnie akurat guzik obchodzą, przez myśl mi nie przeszło, by zadbać o interesy lobby sportowego i grupki ludzików podwieszonych pod kasę sportową. Nasze priorytety są proste i jasne: bieżnia dostępna bezpłatnie, dla wszystkich chętnych, bez żadnych preferencji dla tzw. wyczynowców. Zdaje się, że nie po drodze nam będzie z Ojcem Dyrektorem i jego kumplem. Dla pewności przepytamy ich jednak w obecności T. Banacha. Nie damy się wydymać.

Trzeba też trzymać rękę na pulsie w sprawie tegorocznej Mili. OD i spółka najchętniej ściągnęliby do Goleniowa jakichś paru czarnych orłów, żeby potem móc się chwalić, kogo to nie gościli. Czarni zgarnęliby kaskę, za tydzień zapomnieli, gdzie byli. A tak naprawdę, bieg powinien wyglądać, jak w Grodzisku. Jakaś nagroda za zwycięstwo, ale żadne tam gigantyczne pieniądze. Fundusze powinny zostać przeznaczone przede wszystkim na socjal dla zawodników (przypomnijmy: połowa listopada!) oraz nagrody do rozlosowania wśród wszystkich uczestników, na przykład 30 talonów na dopłatę (powiedzmy, po jakieś 250 zł) do porządnych butów biegowych. Do tego ładne medale i koszulki - dwa tysiące zawodników przyjechałoby z pewnością, a wszyscy by zostali do końca imprezy, żeby poczekać do losowania nagród.
Problem w tym, że to, o czym piszę, dotrze do Krupowicza czy Banacha. Do Ojca Dyrektora - nigdy w życiu. Każdy pomysł, który nie pochodzi od niego, jest obciążony grzechem pierworodnym i już z tego powodu jest zły. Szczęśliwie, OD może dostać komendę: wykonać, nie dyskutować! I o to właśnie zadbamy ;)

1 komentarz:

  1. Otóż to Panie Czarku. "Nie dać się wydymać."

    Nawet mi po głowie chodzi założyć podobnego bloga i uderzyć w zachodni bastion ojca dyrektora czyli przystań Lubczyna ,bo tutaj cuda się wyprawiają.
    I nie chodzi tu o remont , tylko np. rozbicie namiotu tj cena z cennika x osoba x doba = pole namiotowe za kiblami + nocna wizyta wikingów barbarzyńców. A o poranku spierdzielanie z resztkami dobytku i zapomnienie ,że taka Lubczyna istnieje. Bez zmartwienia, zapłacone z góry.

    I nie chodzi tu o wikingów bo to miejscowa atrakcja gratis.

    Ale cena jak dobrze pamiętam 10zł/os/doba czyli namiot 2 osobowy na dwie doby licząc wyjdzie 40zł na obsranym polu za kiblami. Obsranym przez tych co się do kibli nie zdołali włamać.

    Panie Czarku jak przyjdzie chęć na dłuższą przebieżkę zapraszamy do Lubczyny.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".