czwartek, 20 czerwca 2013

Upał, nie upał, ruszać trzeba...

10 km

Upał chyba jeszcze gorszy, niż wczoraj. Koło 14 dałem sobie spokój z pracą, jak każdy normalny człowiek w takich warunkach - zrobiłem sobie sjestę. Do aktywności wróciłem późnym popołudniem, kiedy ciut zelżało. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów obejrzałem "Fakty" i nieco się zdziwiłem: tuba ryżego Donalda gra inną melodię. Walą w PO jak w bęben, nie naśmiewają się z Kaczora. Znaczy, poczuli, że wieje inny wiatr. 
W cholerę z "Faktami", to przecież telewizyjna wersja "Gazety Wyborczej", a tego nie czytam od dwudziestu lat. W ogóle, w cholerę z telewizją, z wyjątkiem "Kroniki Szczecińskiej", która przyjedzie we wtorek rano do Goleniowa relacjonować prawdziwe wydarzenie, nie jakąś tam konferencję ryżego kłamczuszka.

No więc po zajrzeniu w telewizor oczyściłem umysł biegiem do parku przemysłowego i z powrotem. Las sobie odpuściłem, żeby w ten cholerny upał nie zżarły mnie te leśne, obleśne robale z przedwczoraj. Droga lubczyńska, ulica Prosta w GPP, powrót tą samą trasą. W połowie trasy natknąłem się na biegnącą parę, jak się okazało - z Rurzycy. Robili trasę 16 km, wyglądali na wprawionych i wytrzymałych. Coś mi się kojarzy, że jest jakieś biegające małżeństwo mieszkające w Rurzycy, gdzieś mi już mignęli. W każdym razie, przebiegliśmy wspólnie kawałek, potem oni skręcili w stronę Lubczyny, ja zaś do Goleniowa. 

We wtorek pokibicować przyjdą nawet dzieci z Przedszkola "Tęczowa Kraina" na Piaskowej. Przyjdą chętnie, bo potem pójdą na lody. I to będą najlepsi, bo pozytywnie zmotywowani kibice ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".