czwartek, 27 czerwca 2013

Wracamy do życia

10 km

Koniec świętowania, wracamy do treningów. Dziś machnąłem "dyszkę", bieg zadziwiająco lekki jak na niedawne skatowanie się w 27/27. Z podsumowania wynika, że zrobiłem tam 53 km, czyli prawie tygodniową dawkę.

Ciekawe, że nie odczuwam żadnych dolegliwości po wyjątkowo długim biegu. Ani mięśnie, ani achillesy, ani stawy - nic nie daje o sobie znać. Czuję tylko znużenie, ale to normalna reakcja po ekstremalnym wysiłku. Za dzień czy dwa przejdzie.

Bardzo sympatyczne są reakcje ludzi na tę odjechaną imprezę. Okazuje się, że wiele osób coś o tym wie, widzieli w telewizji, słyszeli w radio, czytali w gazetach. Wszyscy kręcą głową nad wytrzymałością ludzi, których nie pokonały lejące się z nieba strugi wody.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".