wtorek, 9 lipca 2013

Gdzie by tu pobiec?

13,5 km

Zajrzałem dziś na Górę Lotnika, nie byłem tam od zimy. Najpierw nad "starą Inę", czyli starorzecza, które jakiś jegomość próbuje wynajmować wędkarzom chcącym złapać jakąś płotkę. Trochę się zdziwiłem, że ten teren jest prywatną własnością, jutro to zweryfikuję. Może gość tylko próbuje skubnąć parę złotych, a naiwnym wpiera, że użycza swoją własność? Naiwnych zresztą na razie nie ma, nikt nie chce płacić 10 zł za płotkę.
Góra Lotnika też się zmieniła. Wycięto część drzew, zrobiło tam się łyso, choć nie poprawiła się widoczność ze szczytu wzgórza. 
Dalej prosto w kierunku parkingu na "trójce", skok przez ekspresówkę, do GPP i powrót drogą lubczyńską. Jak przypuszczałem, forma się poprawiła, nie ma boleści, jakie towarzyszyły niedzielnemu biegowi. Jest normalnie.

Rozglądam się za jakimś biegiem w najbliższym czasie. Nie widzę w jadłospisie nic w pobliżu. Owszem, w głębi kraju i na południu. Na Dzikim Zachodzie - pustka. Szkoda.

Rozmawiałem dziś z Banachem, m.in. na temat bieżni. Ojciec Dyrektor deklaruje, że jak najbardziej jest za bieżnią czterotorową, ale nie chce z siebie wykrztusić tego jako oficjalnego komunikatu. Nadal chce coś tam konsultować i omawiać z Kostrzebą. Kim, do cholery, jest w tej gminie obywatel Kostrzeba, że wszyscy czują potrzebę dyskutowania z nim i uzgadniania?
Chwycił natomiast pomysł, by Milę przesterować w stronę dobrej imprezy masowej. Pomysł losowania nagród i zatrzymania przez to zdecydowanej większości biegaczy do końca imprezy bardzo się Banachowi spodobał, przekazał to Ojcu D., a nawet oznajmił, że chce być członkiem komitetu organizującego Milę. To ostatnie Ojcu do gustu podobno nie przypadło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".