środa, 3 lipca 2013

Maratony też nas chwalą

10 km

Relacja z biegu znalazła się jeszcze na stronie www.maratonypolskie.pl, a konkretnie pod adresem http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=8&action=2&code=2502. To znaczy, że załapaliśmy się na prawie wszystkie możliwe media, został już chyba tylko Runner's World. Nagłośnienie takie, że można nam zazdrościć.

Zdaje się, że wracają upały. Po południu termometr zatrzymał się na 33 stopniach, co odebrało mi ochotę na bieg, a wywołało zapotrzebowanie na drzemkę. Jak mawiał Melchior Wańkowicz, pokusy są od tego, żeby im ulegać. Walnąłem się na godzinkę, a jak wstałem, to i termometr pokazywał bardziej przyjazną temperaturkę, i ochota na bieganie się znalazła. Przyjemność z biegu zepsuło tylko leśne robactwo, które z wyszczerzonymi zębami czekało na mnie w gąszczu. Jedyna metoda, to biec bez zatrzymywania się, wtedy jest szansa na przeżycie. Przeżyłem.

W piątek wyruszam na zjazd rodzinny, do szwagierki w Koninie. Przepytałem małżonkę, jaki jest program zjazdu. Jest krótki i zwięzły. Najpierw ognisko i kiełbaski, potem grille przeplatane kawką z ciastem, płynnie przechodzące od śniadania przez podobiadek, obiad, podwieczorek, podkurek, kolację do nocnego czuwania przy ognisku z różnymi dobrami. I tak od piątku do niedzieli, koleżanka małżonka zostaje u siostry do końca tygodnia, też pewnie nie będą głodować... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".