piątek, 26 lipca 2013

Rano i po sprawie

10 km

Jest godzina 9.30, a ja już dawno po treningu i porannej kawie. Wbrew nadziei, nie było specjalnie chłodno (liczyłem na to, że wbiegając do lasu dostanę gęsiej skóry). Nie było za to duszno, łatwo było złapać oddech. Ze zdziwieniem zauważyłem, że piasek na leśnych dróżkach jest wilgotny, a ślady butów rozmyte uderzeniami kropel wody. Znaczy, coś tam padało, choć deszczyk był nader symboliczny.
Wybiegnięcie na otwartą przestrzeń przypomniało, że jest lato. Do Goleniowa wróciłem kompletnie przemoczony i lżejszy pewnie ze dwa kilo. Ale skoro na popołudnie zapowiadają upał rzędu 30 stopni, poranna wyprawa do lasu była chyba dobrym pomysłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".