niedziela, 14 lipca 2013

Wokół lotniska

16 km

Przed południem próbowałem popływać kajakiem, ale na Dąbiu ostra, groźna fala, na pływanie po brudnej Inie ochoty nie miałem, wyprawa na dalsze jeziora zbyt długo by trwała, poza tym - tam też by huśtało. Wróciłem więc, wskoczyłem w ciuchy do biegania i ruszyłem w teren. Podjechałem do Marszewa, samochód zostawiłem przy kościele, a pobiegłem polną drogą w stronę Imna. Droga wysadzona dębami jeszcze przez Niemców, widoczna jest na starych mapach, ma kilkaset lat historii. Właśnie tak drogi łączące nawet główne miejscowości wyglądały jeszcze dwieście lat temu. Brukowaną drogę ze Szczecina do Goleniowa wybudowano dopiero w 1830 roku, wcześniej były tylko drogi polne (nie mówię tu o terenach zajętych niegdyś przez Rzymian, tam drogi bite mają po 2 tysiące lat...)
Polną drogą dotarłem do Imna, stamtąd skrajem lasu w kierunku Osiedla Mosty, w lesie mijamy grupę bardzo starych, pięknych, pomnikowych dębów. Wybiegnięcie na asfalt, potem w stronę stacji kolejowej, za torami w lewo, dawną wewnętrzną drogą wojskową. Niestety, drogę rozryto przy budowie awangardowej linii kolejowej, którą pociągi jeżdżą, ale pasażerowie już nie. Trzeba biec prawą stroną torów, a na wysokości dawnej bazy przeładunkowej przeskoczyć na zaczynającą się w tym miejscu starą drogę. Nią do przejazdu kolejowego, potem przejście na asfaltową drogę lotniskową, mijamy wiejski port lotniczy, do szóstki, skręt w lewo, do ronda i polną, starą drogą powrót do Marszewa.
Dobrze, że wziąłem ze sobą butelkę wody. Niby chłodno, niby wietrznie, a pić się chciało po drodze jak cholera. Kiedy wróciłem do samochodu, z gwinta obaliłem drugą butelkę.

Młody dotarł do Wągrowca, a tam jest nasza kultowa bieżnia, cztery tory w wersji tartanowej. I zrobił fotkę, oto ona. Ja też muszę odbyć pielgrzymkę do Wągrowca :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".