wtorek, 27 sierpnia 2013

Etiopczycy? Raczej dziękujemy...

10 km

Ciekawe, że najgorszy dla mnie jest zawsze drugi dzień po maratonie czy półmaratonie, wtedy najbardziej odczuwam skutki wysiłku, a nie pierwszego dnia po, kiedy - wydawałoby się - powinienem padać na dziób. Tak i dzisiaj: achillesy jęczą. Mimo to przepisową dyszkę zrobiłem, aczkolwiek omijając z daleka las. Tylko asfalt: Goleniów-droga lubczyńska-park przemysłowy i z powrotem. Po drodze parę razy natknąłem się na ludki przemykające przez szosę lubczyńską, biegające po lesie przed S3. Co chwila ktoś przeskakiwał na drugą stronę i znikał w lesie. Aż miło popatrzeć. A pamiętam, że kiedy w 1980 roku po zdaniu matury trochę biegałem, to wstydliwie przemykałem z Grunwaldzkiej do parku przy Wojska Polskiego, a potem w las, żeby nikt mnie nie widział. Obciach to był wtedy niesamowity. I naprawdę lud goleniowski patrzył na mnie jak na marsjanina. Nie było to miłe.

Dwóch obywateli Etiopii wyraziło dziś wolę wystartowania w leśnym maratonie. Chłopaki w angielskim jeszcze gorsi ode mnie, w polskim pewnie mało biegli. Chyba nie doczytali, że w Kliniskach nie będą dzielić kasą, a po zegarek z Afryki nie opłaca się lecieć. Nie wiem, co postanowi prezes, ale moim zdaniem obywatelom Etiopii należy uprzejmie podziękować. Nie chodzi przecież o nakarmienie głodnych z Afryki, ale danie szansy na wygranie komuś od nas. 

Bardzo mnie cieszy, że ostatnio junior z własnej i nieprzymuszonej woli wkłada strój biegowy i rusza w trasę. Dziś machnął dyszkę. W sobotę, co oczywiste, będzie na treningu w Kliniskach (Jacek, pewnie zechce też coś spożyć z okazji twojego sukcesu :) ). W sobotę jego kumpel, Kuba Pabisiak, wystartował pierwszy raz w półmaratonie. Coś mi się zdaje, że Michał zechce szybko załapać się na podobny sukces. Jeśli przez miesiąc potrenuje uczciwie, może to zrobić w Kliniskach. Ciekawe, czy się odważy ;)

1 komentarz:

  1. zapraszam oczywiście, sukces jest nieco umowny i dopiero teraz widać ile trzeba jeszcze włożyć pracy w dobry wynik pracy, a w zasadzie poświęcić się temu.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".