poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Jeszcze czuję...

6 km

Jeszcze dziś czułem skutki wczorajszego skatowania się 18-kilometrowym biegiem w upale. Osłabienie, senność, dreszcze - ogólnie, samopoczucie do d... Dlatego dzisiejsze plany ograniczyłem do paru rundek wokół stadionu, żeby się poruszać, ale nie zmęczyć. Niezłe warunki, bo trochę popadało, ochłodziło się. Na stadionie sporo młodych babek, jeden starszy gość - i wszystko. Piłkarzyków nie było, było więc cicho i bez przekleństw. 

Profesjonaliści od organizacji Mili Goleniowskiej wyniośle milczą, słowem nie odnieśli się do sugestii drobnych zmian w organizacji listopadowego biegu. Gdyby mieli je wprowadzić, to już najwyższy czas zacząć trąbić o losowaniu atrakcyjnych nagród, żeby to się zdążyło przełożyć na frekwencję. Ale może chodzi o to, żeby się nie przełożyło? Rok temu Ojciec Dyrektor odrzucił ofertę ufundowania przez Sebastiana atrakcyjnych nagród, bo podobno za późno się zgłosił z tą propozycją, no i pomysł nie spłynął z ojcowskich ust. A to przecież najważniejsze, by właściwe usta obwieściły światu nowinę.
Jestem przekonany, że chłopcy chcą zrobić po staremu: sowite nagrody dla chartów, dla pospólstwa ochłapy: piórniczek, czekoladka o powierzchni paznokcia, jakaś szmata stylizowana na koszulkę i takie tam. W tamtym roku główna nagroda to były 2 tysiące zł, za drugie miejsce bodajże tysiąc. Ciekawe, ile wymyślą na ten rok?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".