wtorek, 6 sierpnia 2013

Pobiegli dalej

10 km

Wystartowałem z rana, sądziłem, że natknę się na ekipę biegnącą z Klinisk. Nie spotkałem ich, a kiedy na stacji benzynowej przy Szczecińskiej zapytałem babkę, która nadjechała od przejazdu, czy widziała jakichś biegaczy, odparła, że widziała w lesie, jak odpoczywali w cieniu gdzieś za Rurzycą. Potem się potwierdziło, że faktycznie biegli w tempie relaksowym, odpoczywając co 5 km. Spotkaliśmy się dopiero w południe, na lodach i kawie w "Ambrozji". Chłopaki byli po dwugodzinnym seansie rehabilitacyjnym, zadowoleni i wypoczęci. Posiedzieliśmy jeszcze pół godziny, a około pierwszej ruszyli w drogę, w stronę Nowogardu. Pogoda była fatalna, żar i duchota. Niewiele zmienił lekki deszcz, który przeszedł nad Goleniowem, w okolicach Nowogardu podobno nieco większy. Ciut się ochłodziło, lecz zrobiło się parno jak w Wietnamie. Darek miał biec do Płotów, ale zrezygnował w Nowogardzie. Mówi, że był zryty jak droga do młyna, pogoda go wykończyła. Wrócił do domu i położył się spać, potem nasączał się piwem dla przywrócenia równowagi.
Chłopcy zostali więc przyjęci tak, jak należy. Wykąpani, nakarmieni, zrelaksowani, wymasowani, na pożegnanie Goleniowa jeszcze dobre lody i towarzystwo do Nowogardu. Gdyby taki serwis mieli
przez całą drogę - nic, tylko biegać. Kliniska i Goleniów będą wspominać dobrze, inaczej się nie da.

Z utęsknieniem czekam na zapowiadaną na noc ulewę. Należy się, jak psu micha. Póki co, opróżniam trzeciego 'bączka' Gniewosza. W Netto po 1,99, dobra cena.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".