poniedziałek, 16 września 2013

Marszem

8 km marszu

Biegać dałbym radę, ale by się to skończyło kolejną przerwą jutro. Odpuściłem bieganie, ale wieczorem wybrałem się na ostry marsz, który tak nie obciąża stawów, a jest całkiem konkretnym wysiłkiem. Chciałem pochodzić wokół boiska, ale około ósmej na stadionie było ciemno jak w d..., a to świetna okazja, żeby sobie skręcić nogę na jakiejś dziurze, szyszce, kawałku kija. Pomyślałem, że mogę przecież pomaszerować przez miasto, zamiast chodzić po stadionie jak koń w kieracie.Wybrałem się więc na trasę Mili, ulicami Andersa, Konopnickiej, Matejki, Akacjową, Lipową, Szczecińską i Norwida. I rzeczywiście było to dużo przyjemniejsze, niż łażenie po ojcowych włościach zaciemnionych jak przed bombardowaniem. Marsz bez kijków, bez przesady z gadżetami. Wysiłek całkiem konkretny, innego rodzaju niż bieg, ale odczuwalny. Nie mam poczucia, że dzień był stracony; miałbym je, gdybym nie ruszył się z domu.
Swoją drogą, trzeba się upomnieć o światełko na stadionie. Ojciec Dyrektor coś długo nie zaprasza goleniowian do treningu przed Milą na żużlu i przy świetle. Należy mu przypomnieć o celach i misji OSiR-u.
Młody mnie się pyta, czy biegniemy 11 listopada. Oczywiście, że biegniemy, reklamując ProGDar Marathon Team i Maraton Puszczy Goleniowskiej 2014. Zapisy zrobimy ostatniego września, hurtem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".