sobota, 7 września 2013

O 5 km za dużo

10 km

Wczoraj po południu prawie zupełnie przeszły mi kolanowe dolegliwości, pod wieczór postanowiłem wyskoczyć w teren. Pewnie trochę przesadziłem z dystansem, trzeba było zrobić tylko połowę, bo w nocy kolano znów zaczęło o sobie przypominać, choć nie tak mocno, jak we wtorek. Prawdopodobnie odpuszczę sobie jednak leśny trening, bo dycha w terenie to nie za dobry pomysł na kolano z urazem; za dużo okazji, by ponownie naciągnąć wiązadło. Poza tym, o 17 zaczyna się zjazd klasy licealnej, do której chodził prezes Gapiński, której wychowawczynią była moja Oleńka, a w której sam miałem możliwość pouczać biologii przez parę miesięcy. Prezes miał wtedy 15 lat, a ja 22. Od tamtego czasu zleciało 25 lat ;)
Kiedy już w głębokich ciemnościach wracałem szosą lubczyńską do Goleniowa, gdzieś w połowie odcinka usłyszałem w lesie tuż przy drodze dziwne odgłosy: trzask łamanych gałęzi, jakieś chrząkanie, fukanie - krótko mówiąc, najpewniej stado dzików. Niby wiadomo, że niezaczepiane nie zaczepią, że to zwierz z ludźmi obyty... Ale jakoś tak lepiej się poczułem, kiedy ryjące bractwo zostało daleko za plecami ;)

Młody pod wieczór pojechał do Katowic na jakiś festiwal teatralny, ale wcześniej poszedł na stadion. Po powrocie spytałem, ile zrobił? 12 km. No to już jest dla mnie jasne, że zaświtał mu w głowie pomysł o półmaratonie w Kliniskach. Młody potwierdził. Przekonał się, że "dyszka" nie zabija, teraz to samo stwierdzi na półmaratonie. Ciekawe, kiedy dojrzeje do myśli o pełnym maratonie? Z tym trzeba będzie poczekać: niech okrzepnie, nabierze sił i doświadczenia, trochę popracuje nad techniką biegania. Jest na dobrej drodze: kiedy się pakował, zauważyłem, że do walizy wrzucił buty i strój biegowy. Znaczy, że w Katowicach będzie nie tylko teatr, znajomi i testowanie lokalnego izotonika.

Wczoraj w Osinie spotkałem wicemarszałka Jakubowskiego, który pod koniec czerwca przyjechał wziąć udział w biegu 27/27. Była tam jakaś oficjałka: podpisanie umowy na dofinansowanie kanalizacji czy wodociągu. Zaraz po ceremonii marszałek podszedł do mnie i zmienił temat: i co tam słychać z bieżnią, co wam się udało wybiegać? Oczy otworzył szeroko, gdy usłyszał, że bieżnia jest już projektowana, do końca roku ma być pozwolenie na budowę, zimą przetarg, wiosną start budowy, a jesienią otwarcie nowej bieżni. Pogratulował efektywności, wdaliśmy się w dłuższą pogawędkę o bieganiu. Lud osiński stał wokół i słuchał, bo w temat nie mógł się włączyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".