Bez biegania
Ból przechodzi, ale zadysponowałem jeszcze dzień odpustu od biegania. Prawda, że dziś nie bardzo miałem czas, by do lasu wyskoczyć. Lekko po południu zakończyła się najgorsza część remontu - szlifowanie ścian pokrytych gładzią. Szczęśliwie, całą procedurę przemyślałem tak, by zminimalizować ryzyko rozwleczenia gipsowego kurzu po chałupie. Kiedy majstry wyszły z mieszkania, sprzątnięcie trwało tylko niecałe dwie godziny. Jutro ostatni rozdział, już nie grożący niczym nadzwyczajnym: malowanie ścian w dwóch pokojach - i koniec obecności panów od remontu. Uff..
Ładnie rozwija się akcja "Maraton". Najbardziej mi się podoba, że zaczynają się podchody, szukanie znajomości, by móc się zapisać, prośby o poparcie. Odsyłam do prezesa, w końcu to on wymyślił limita zawodników, niech się teraz opędza od natrętów ;)
W sobotę kolejny trening, godzina 16, zbiórka na parkingu przy Nadleśnictwie Kliniska. Mam nadzieję, że do soboty skończą mi się całkowicie problemy z kolanem.
Za nieco ponad dwa tygodnie wyjazd do Francji, do Szampanii, gdzie śpiewające radośnie wieśniaczki zrywają dorodne kiście winogron. Dwa tygodnie relaksu we francuskim gospodarstwie agroturystycznym ;) Tak naprawdę, dwutygodniowy obóz językowy, porcja zdrowego wysiłku fizycznego, no i załatwienie pracy dla 17 młodych znajomych. A propos: jeszcze ze dwie osoby chcące zarobić po ok. 3 tys. zł w 10 dni mogą się zabrać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".