środa, 9 października 2013

Pierwsza dyszka

10 km

Wreszcie czuję się w miarę normalnie. Spałem prawie 11 godzin, ale w końcu odespałem zaległości. Ogarnąłem się i ruszyłem do ludzi. Co chwila słyszałem: ale fajnie jesteś opalony,
Ładnie, prawda?
pewnie wypocząłeś w tej Francji... Jasne, że odpocząłem, tylko dlaczego czuję się taki styrany??

Mniejsza, niech ludzie sądzą, że francuskie winobranie to tylko słodkie winogrona (fakt), piękne krajobrazy (fakt) i biesiadowanie po pracy (fakt). Kto nie przeżył tego w wersji realnej, nie ma pojęcia, jak to wygląda naprawdę.

Po południu wybrałem się na dyszkę. Lekką, bo za cztery dni Poznań, trzeba się oszczędzać. Przetruchtałem lekkim tempem, obserwując skrupulatnie, czy nie odnawiają mi się jakieś stare kontuzje. Przez chwilę lewe kolano sygnalizowało, że jest na swoim miejscu, ale w końcu się przymknęło. Reszta - wzorowo. Jutro zrobię jakąś piątkę, przyzwyczajając powtórnie szanowny organizm do biegowego wysiłku. Chodzi mi po głowie pomysł szarpnięcia się w Poznaniu i zaatakowania życiówki z Hamburga. Na pewno nie objem się pizzy i nie opiję piwska i wińska, jak przed rokiem z szanownym prezesem PMT, wystartuję z wagą netto, nie brutto ;)

Wróćmy jednak do Congy, gdzie miałem niewątpliwą przyjemność wziąć udział w produkcji szampana, który obecnie sprzedaje się w minimalnej cenie 45 euro za butelkę 0,75 l., a w dobrych restauracjach jest sprzedawany po co najmniej 200 euro za buteleczkę.
Ciekawe, czemu oni tacy zmęczeni?
Dzień na winobraniu przypomina "Dzień świstaka": co rano się budzisz i co rano jest to samo: otwierasz oczy, wstajesz z łóżka, o 6.15 jesteś na śniadaniu, na które codziennie składa się bagietka, kawa, masło i dżem. O 7 rano jesteś w pracy, o 9 przerwa na drugie śniadanie, potem balet z winogronami do południa, przerwa na obiad, znów kontakt z Pinot Noir, Chardonnay albo Pinot Meunier do godziny 17.30, po czym powrót do bazy, kąpiel, wciąganie piwka, o godz. 20 kolacja, do łózia, a następnego dnia kolejny "Dzień świstaka".
Ale bywało też zabawnie. Mnie bawiły chwile, kiedy patron kolejny raz przekonywał się, że lepiej zatrudniać Polaków, niż Francuzów. Trzeciego dnia pracy Francuzi urządzili wielką awanturę o banana, która omalże nie skończyła się mordobiciem, a realnym finałem było wywalenie z roboty dwóch
Jeden z przyjemniejszych zakątków Congy
najbardziej aktywnych. Ja siedziałem z boku, z uśmiechem obserwowałem ten cyrk i pilnowałem, by nikt z naszych broń Boże w to się nie wmieszał. Wieczorem siedzieliśmy sobie z Pierrem (starszy wiekiem, młody duchem nauczyciel niemieckiego) i rozmawialiśmy o zdarzeniu.

-A wiesz, Pierre, że u nas jest powiedzenie: grzeczny jak Francuz? - zagaiłem
-No. Dzisiaj widzieliśmy grzeczność a la francaise - z kwaśną miną odrzekł Pierre. -A wiesz, że u nas się mówi: saoul comme le polonais (pijany jak Polak)? - Pierre odbija piłeczkę na moją połowę boiska.
A to chłopcy wypili w ostatni wieczór
-Wiem. Ale ty pewnie nie wiesz, że tak naprawdę to był komplement. Napoleon tymi słowami chwalił swoich polskich generałów, którzy wprawdzie potrafili pochlać, ale następnego dnia byli jak najbardziej zdolni do służby - chwalę się Pierrowi swoją wiedzą.
-Taak? Muszę to sprawdzić! - Pierre jednak nie dowierza.
Dwa dni później chłopaki-Polaki sprzątają swoje pokoje. Przed śmietnik wystawiają dwa potężne wory po brzegi wypełnione pustymi butelkami po piwie. Wołam Pierra i mówię, że to wszystko wypili chłopcy, których on widzi wyłącznie jako trzeźwych jak niemowlęta i nienagannych w pracy.
-Ty faktycznie masz rację. Oni umieją wypić! - przyznaje Pierre.
Temat kończymy wspólną konsumpcją "żubrówki" z sokiem jabłkowym. Francuzi w ekstazie,nie wyłączając patrona.

Czekam na spotkanie z prezesem PMT, chcę w końcu porozmawiać o puszczańskim maratonie. Wśród komentarzy na 'maratonachpolskich.pl' nie ma ani jednego typowo polskiego pierdnięcia, że ogólnie było dobrze, ale... Lud rozpływa się w zachwytach. Znaczy, że było dobrze.
Następny maraton 27 września 2014. Mam nadzieję, że tym razem będę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".