sobota, 26 października 2013

Błogosławione skutki rozciągania

12 km

Dla odmiany, trening przedpołudniowy. Najpierw kierunek las, potem GPP, tradycyjną trasę przedłużyłem sobie o 2 km, bo ranek był sympatyczny, w miarę pogodny i nie za ciepły. 
Od paru dni każde bieganie rozpoczynam i kończę chwilą ćwiczeń. Jak pewnie większość biegających, wcześniej tego nie robiłem, zwyczajnie mi się nie chciało. Ale widzę, że upierdliwe dolegliwości od tego momentu stały się zdecydowanie mniej upierdliwe. Znaczy, że to, o czym wszędzie piszą i mówią, ma sens: rozciąganie działa. Podjąłem mocne postanowienie, że już zawsze będę się rozciągał. Jak się znam, postanowienie wyląduje w koszu dość szybko, kiedy przestanę (mam taką nadzieję!) odczuwać jakiekolwiek skutki wcześniejszego nierozciągania się i zmuszania organizmu do wysiłku "na zimno". Taki jest los większości mocnych postanowień ;)

Zdecydowałem się na wyjazd do Koszalina. Noc będzie zarwana, ale liczę, że plonem będzie parę ciekawych zdjęć. No i zobaczę, jak wygląda maraton oglądany oczami obserwatora. Tego jeszcze nie przeżyłem. No i ten świt w Koszalinie - rzecz bezcenna! :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".