sobota, 19 października 2013

Księżyc w pełni

Piątek - 10 km
Sobota - 10 km

No i powróciłem do codziennego standardu - rytualnej "dychy". Wczoraj biegałem, jakbym był robotem: krok ciężki, nie czułem lekkości. Dziś lepiej, ale gdzieś koło dziewiątego kilometra uszła ze mnie para. Być może to rezultat wczorajszego posiedzenia z prezesem i prezesową PMT przy księżycu w pełni i nie mniej pełnym szkle. Faza księżyca odpowiednia, wchodziło dobrze, ale rankiem było nieco gorzej. Bieg potwierdził jednak, że sport to bardzo dobra metoda na doprowadzenie się do równowagi. Teraz wszystko jest już OK.

Przed południem podjechałem do Klinisk zobaczyć, jak wyglądają zajęcia w szkółce biegowej (sorki: akademii ;))  ) dla dzieciaków. Darek i Anetka nie wyglądali na zmęczonych wczorajszym wieczorem, udzielali się bardzo aktywnie. Dzieciaki ćwiczą z zapałem, nie marudziły, że zimno, że marzną nosy i palce. Wyglądają na naprawdę zadowolone, podobnie jak i rodzice, którzy dzielnie całą godzinę wytrzymali na porannym chłodzie. Idzie jesień, będzie jeszcze chłodniej, może być mokro. Aneta mówi, że zajęcia będą się odbywać bez względu na pogodę, no, chyba że by lało nieprawdopodobnie. Umiarkowany deszcz nie będzie powodem do odwoływania zajęć. 
Anetka prowadziła zajęcia indywidualne

A Darek grupowe
Prezes nawet uczył dzieci lewitowania...

Piątka na koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".