sobota, 16 listopada 2013

Ale listopad!

10 km

Dzień tak listopadowy, że niech go diabli. Zimno, wilgotno, ciemno, ponuro. Ostatnie, o czym się marzy, to wyjście na dwór, a nie daj Boże, do pracy na świeżym powietrzu. Przed południem przełamałem się jednak i wybrałem do lasu. Na stadionie pusto, w lesie spotkałem tylko jednego gościa z kijkami, dwie sarny, jelenia i trzy dziki. A, i trójkę człowieków ze Szczecina, którzy starym mercedesem wjechali w las, bo grzybów im się zachciało. Nie pytałem, czy grzybobranie udane, ale coś tam w reklamówkach nosili. 
Mam przed sobą czas, którego nie cierpię: druga połowa listopada i początek grudnia. Te trzy tygodnie zawsze kojarzą mi się z pogodą taką, jak dzisiaj, z szarzyzną i czekaniem na zimę. Ożywam dopiero w okolicy 6 grudnia, bo to Mikołaj, a od tego momentu trwa już odliczanie do świąt, potem Sylwester, a po Nowym Roku już tak jakoś z natury raźniej się robi, bo dzień coraz dłuższy i na bardzo dalekim horyzoncie pojawia się myśl o wiośnie. 
Na szczęście, będą też momenty bardziej optymistyczne. W przyszły czwartek Beaujolais Nouveau 2013 - otwieranie pierwszych butelek tegorocznego wina. BN jak zwykle będzie kwaśnawe, z musującym posmakiem, kacogenne nieprawdopodobnie, niewarte ceny, po jakiej jest sprzedawane. Ale będzie to pierwsze tegoroczne wino, jakoś tak głupio mi go nie spróbować. I tylko pamiętać, by nie wspomnieć o tym znajomym z Francji, którzy z niesmakiem krzywią się na samo wspomnienie o płynie, który z taką radością kupują i piją obcokrajowcy... 
Po południu zajrzałem do regionalnej telewizji francuskiej - 8 Mont Blanc. Regionalny program, zachwalający uroki Alp i Górnej Sabaudii. Kurka, jak oni potrafią opowiadać o atrakcjach regionalnych, a atrakcję potrafią zrobić ze wszystkiego! Dziś pokazywali, jak niegdyś wyglądało młócenie zboża w starej młocarni. Praca zespołowa, dużo hałasu, pyłu, wszystko trzeszczy, wibruje, przedsionek piekła. Ale po pracy wszyscy zasiadają do wspólnego posiłku, jedzonko regionalne, napitki regionalne, Francuzi zadowoleni, a mi przed telewizorem ślina do ust napływała... Ciekawe, że we Francji prowadzeniem programów zajmują się zazwyczaj panowie, często w wieku więcej, niż średnim. Doskonale zorientowani w materii, o której mówią, z rozległą wiedzą. Dokładne przeciwieństwo różnych polskich telewizyjek, gdzie "gwiazdami" są jakieś pajace, nie mające widzom nic do przekazania. Nic dziwnego, że jak już oglądam TV, to francuską. Logiczny wybór.

Jutro o 8 rano Aneta z Darkiem startują z Azji do Europy. Sprawdziłem, ładna trasa, a przebiegnięcia mostu nad Bosforem serdecznie zazdroszczę. Prezesie, czekam jutro na meldunek! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".