czwartek, 14 listopada 2013

I po Mili

9 km

O szóstej na bieżni klasyka: ciemno jak zawsze. Olałem więc żużel, wybrałem się do miasta. Droga przez nowy most na Inie jest już oświetlona, przybyło paręset metrów wygodnej trasy biegowej. Jak zwykle najciemniej na drodze w rejonie starego basenu, potem jest już lepiej i raźniej, nie trzeba w biec w kompletnych ciemnościach modląc się, by jakiś kretyn nie zorganizował na drodze jakiejś przeszkody, na której by można zostawić garść zębów. 
Obleciawszy Helenów, wróciłem do miasta, przez Szkolną i Jagiełły dotarłem na Planty. Nawet nieźle się prezentują w nocy, są ładnie oświetlone, a światło zawsze dodaje uroku. Odkąd jest oświetlenie i nowe drzewa, nagle skończyło się ludzkie zrzędzenie, że jest brzydko, że sam beton, że w ogóle wszystko do dupy. Oczywiście, nikt nie napisał dobrego słowa, bo prawdziwy Polak nie będzie się zniżał do chwalenia, a już broń Boże nie przyzna do wcześniejszego błędu. Prawdziwy Polak tylko mędzić umie.
Gdy po godzinie wróciłem na stadion, światełko się już paliło, a po bieżni zasuwało kilkanaście osób. Tłoku nie było, bo zawsze po Mili frekwencja spada, część biegaczy zapada nagle w sen zimowy. Ale z roku na rok tych, co zdecydowani są biegać nawet zimą - przybywa. W tej grupie coraz więcej jest ludzi w przedziale wiekowym 20-30, a więc takich, których jeszcze niedawno do biegania trudno było przekonać. W ogóle młodych przybywa. Biegają dzieciaki, potem na poziomie gimnazjum i szkoły średniej robi się przepaść, łebki nagle durnieją i uznają wszelką aktywność ruchową za szkodliwą i niepotrzebną. Mija parę lat, rosną dupy i brzuchy, nagle odzywa się alarm - i towarzystwo wraca do ruchu. 
Nie ma co zrzędzić, i tak się dokonała rewolucja. Pokolenie rodziców dzisiejszych 50-, 40 i nawet 30-latków w wieku swoich obecnych dzieci nawet nie myślało o uprawianiu sportu, standardem był bezruch. Dziś nikogo nie dziwi aktywność ruchowa ludzi w każdym wieku. Ta przemiana dokonała się u nas w ostatnich kilku latach, to naprawdę świeża rzecz. Dobra zmiana!

Konin opłacony, bieg odbędzie się w sobotę 30 listopada, a więc nie w przeddzień Maratonu Świętych Mikołajów, tylko tydzień wcześniej. Wystartuje około 350 osób, nadal to więc będzie bieg kameralny. No i przy okazji weekend u szwagierki.

A od niedzieli najazd na Goleniów. Przyjeżdżają wnuki z Krakowa, przez tydzień będzie maniana.

Jutro w GG dwa teksty dotyczące Mili. Jeden pozytywny, dotyczy poniedziałkowego biegu. Drugi jest na temat pamiętnej sesji z pozłacaniem Ojca Dyrektora. W tym drugim pojawia się nazwisko Ojca D. i jego zdjęcie. W pierwszym - ani nazwiska, ani tym bardziej zdjęcia.  

Właśnie przyszedł meldunek ze Stambułu, gdzie delegacja PMT sposobi się do niedzielnego startu w tamtejszym maratonie. Z opisu wynika, że miasto jest ciekawe, jedzenie dobre, tylko dużo Turków, którzy się targują o wszystko, jeżdżą samochodami łamiąc wszystkie przepisy (nasłać im tam goleniowską drogówkę może?) i trąbią jak szaleni. Krótko mówiąc, jak w Turcji. :)    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".