niedziela, 15 grudnia 2013

Obradowała egzekutywa

12 km

Wczoraj odpuściłem, do obiadu dzień był jakiś nieposkładany, normalnie - nie chciało się. Dziś za to już przed południem skorzystałem z wyjątkowo przyjaznych warunków, odwiedziłem las, pogoniłem parę saren, dwa jelenie, zajrzałem na Górę Lotnika, na której nie byłem już dość długo. Warunki naprawdę przesympatyczne: parę stopni ciepła, bezwietrznie, bardzo duża wilgotność, lekka mżawka, która na cerę robi przecież doskonale. Zatrzymanie się na chwilę nie groziło przechłodzeniem i załapaniem się na jakiś katar czy inne przeziębienie. Po prostu, nie chciało się wracać. Inna rzecz, że też niewielu ludkom chciało się wyjść z domu i skorzystać z tych kapitalnych warunków. Na stadionie jedna dziewczyna, w lesie dwóch jegomości, sądząc po strojach i sylwetkach - początkujących. Za torami tylko ja, sarny i jelenie. Ciekawe, że nie widać na ścieżkach tropów dzików, nie ma też śladów rycia w pobliżu miasta. Od paru dni w Goleniowie szczeciński łowczy wyłapuje owo towarzystwo i odwozi do jakiegoś azylu koło Koszalina (złośliwi mówią, że do masarni szwagra). Może dziki zwąchały ryzyko wałęsania się po ogródkach i opłotkach, na czas jakiś się wyniosły w plener oddalony od ludzi. Wrócą.


Najpierw prezesy opanowały Zakątek
Wczorajsze posiedzenie w "Zakątku" egzekutywy ProGDar Marathon Team należy uznać za udane. Prezes próbował pobić rekord w długości przemówienia, ustanowiony podobno przez Fidela Castro i parę razy bity przez niego samego. Przemowa prezesa trwała tyle, co szybki maraton: 2:18. Jak należy, były i oklaski, oczywiście spontaniczne. W poczet członków PMT przyjęty został Mariusz Gess, decyzję jednogłośnie w tej sprawie podjął prezes (swoim, jednym głosem, nie zawracając sobie głowy jakąś demokracją i konsultacjami z ekipą), ale decyzja została przez kolektyw uznana za słuszną, a Mariusz za swojaka.
"Mariusz jest spoko!" - oznajmił prezes
Owe 2 godziny i 18 minut przemowy to nie był czas zmarnowany. Darek przypomniał, co się w tym roku zdarzyło, poczynając od noworocznego biegu w Kliniskach po Półmaraton Świętych Mikołajów sprzed paru dni. Było tego sporo, prelekcja okraszona setkami zdjęć, miło się słuchało i wspominało.




Potem prezes przemawiał przez 2 godz i 18 minut
Lud grzecznie słuchał przemowy, klaskał obficie
Żeby były siły do klaskania, lud został nakarmiony. Pizzę przyjęto oklaskami
Rozmowy nie były zabronione
E-sołtys się rozochocił, tłumaczył Michałowi, jak trzymać gitarę basową
Leszek chyba nie bardzo wierzy, że gitarę trzyma się właśnie tak...
...na co e-sołtys się rozpłynął jak duch...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".