niedziela, 8 grudnia 2013

Tysiące Mikołajów

21,1 km
Nader udany półmaraton. Rano dołączył do nas Mariusz z rodzinką, na spokojnie zdążyliśmy się przygotować do biegu, dokładnie o czasie zameldowaliśmy się na przystanku, skąd odjeżdżały autobusy pełne osobników w czerwonych czapeczkach i takich koszulkach. Na kilkanaście minut przed startem byliśmy na nowym moście, na którym urządzono start biegu. Super pogoda: błękitne niebo, w miarę ciepło, bezwietrznie. Bezkresny tłum Mikołajów grzecznie ustawił się na starcie. O dziwo, bez najmniejszego trudu odnalazłem w dzikim tłumie Mariusza, przybiliśmy piątkę przed startem. Chwilę przed strzałem spełniłem jedno ze swoich marzeń: odlałem się z mostu na wysokości kilkudziesięciu metrów, prosto do rzeki. Że patrzyło kilkaset osób? A czort z tym, i tak zapamiętają jedynie, że szczający łobuz był w czerwonej koszulce i takiejże czapeczce...
Start trwał kilka minut, rzeka ludu powoli ruszała w trasę. Sądzę, że widok dla obserwatorów, szczególnie tych nie siedzących w temacie, był oszałamiający: powoli płynący, czerwony tłum.
Pierwsze kilometry prowadziły do Starego Miasta, skąd biegacze ruszyli na tradycyjną trasę, w kierunku lasu. Do 11 kilometra biegło się asfaltem, wygodnie i bezpiecznie. Potem jednak skręt w las, a tam zaczęły się problemy, bo droga była oblodzona i piekielnie śliska. Do tego było wąsko, praktycznie nie dało się wyprzedzać. Sytuacja zmieniła się na 19 kilometrze, kiedy znów wybiegliśmy na asfalt. Tam mogłem przyspieszyć i poprawić swoją pozycję. Już do końca biegu ciągnąłem w niezłym tempie, nie osłabłem do samej mety. Czas na mecie, jak na tłok na trasie i lód w lesie - niezły: 1:59:37.
Rozdanie nagród nie przyniosło niespodzianki, niczym nas nie nagrodzono :) W nagrodę pojechaliśmy za to do "Gęsiej Szyi" na zasłużoną, obfitą i smaczną kolację. Pojedliśmy, odprężyliśmy się, po czym Mariusz z resztą Gessów ruszył w drogę powrotną, zaś my nadal się relaksujemy w Toruniu.


Półmaraton zrobił bardzo dobre wrażenie. Ludzi dwa razy więcej, niż przed rokiem, ale organizatorzy wszystko ogarnęli i nie było żadnej wpadki. Autobusy przewiozły wszystkich na czas, na trasie był tłok, ale na to rady nie ma, na mecie wszystko dopilnowane, żadnych opóźnień, impreza skończyła się o czasie. A, medali w tym roku nie zabrakło!





W drodze do autobusu, w tłumie Mikołajów

Za chwilę wyjazd na most

Rodzinny fanklub na posterunku

Tu też rodzina gotowa do wsparcia

Mikołaje w drodze na środek mostu

Przyjechały następne autobusy...

Nowy most, zbudowany, by Mikołaje mieli skąd startować

To tylko widok w jedną stronę...

...A to widok w drugą

Do mety sto metrów

Nagród nie ma, spadamy do knajpy!

Gęsie wątróbki z piwkiem

Jak widać - smakowało

Szymek z panią z przedszkola

Zdaje się, chwila niezrozumienia między pokoleniami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".