poniedziałek, 24 lutego 2014

11 km

11 km

Udało mi się znaleźć półtorej godzinki w środku dnia, wyskoczyłem więc w las, na cross po pagórkach w okolicy Góry Lotnika, których tam całkiem sporo i są świetnym miejscem do poćwiczenia siły biegowej. Znów czasu nie mierzyłem, ale nie miałoby to większego sensu, dziś był dzień upierdliwości achillesów, nie było warunków do bicia rekordów. Gdyby nie to, bieg by można zaliczyć do bardzo udanych, bo kondycja utrzymuje się na wysokim poziomie, nie odczuwam fizycznego zmęczenia treningami, które są w końcu dość intensywne (90 km tygodniowo). 
Nieźle mnie dziś nastraszyła grupa jeleni. Wypadły z młodnika o parę metrów ode mnie i prysnęły w las po drugiej stronie drogi, pewnie zaskoczone moją obecnością tak, jak ja nimi. Były tak blisko, że poczułem ostry zapach zwierząt, przypominający zapach konia...

Powoli, ale spada mi waga, jest teraz w okolicy 90 kg. Jem wyraźnie mniej, niż jeszcze miesiąc-dwa temu. Z jednej strony wpłynęła na to mobilizacja związana z przygotowaniami do Hamburga, z drugiej - może to być jednak w części efekt forsownych treningów, jak wyczytałem - obniżających apetyt. No i ta świadomość, że jeśli się objem, to w trasie mogą się przydarzyć problemy gastryczne, a w najlepszym razie ociężałość i uczucie przepełnienia... Kiedy o tym pomyślę, zamykam lodówkę ;)

Od wczoraj kołobrzeska reprezentacja PMT przyrosła w siłę o 100 procent. Na liście jest i Mariusz, będzie raźniej. Ale Hanza nadal górą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".