poniedziałek, 3 lutego 2014

Dobrze, że aż dziwne

10 km

To wszystko zaczyna wyglądać podejrzanie dobrze. Zero dolegliwości, bardzo dobre samopoczucie, bieg nie sprawia żadnych kłopotów, daje za to dużo przyjemności, bo idzie lekko i jest dość szybki. Nie popełniłem wczorajszego błędu, jakim było spożycie przed treningiem niedzielnego, dość obfitego obiadu. Kotleciki z grilla były pyszne, ale w drodze o sobie przypomniały nachalnie i po chamsku. Na szczęście z tego rodzaju dolegliwością łatwo sobie poradzić, przełykając jak najwięcej śliny (sorry, jeśli ktoś je czytając... nie należy jeść nad klawiaturą :) ). Ustąpiło, ale 2-3 kilometry męczyło.
A dziś bieg na głodniaka. Start przed godziną 17, dokładnie o zachodzie słońca. Ulicę Spacerową zaliczyłem jeszcze za dnia, także przy dziennym świetle obejrzałem sobie Helenów, zmrok dopadł mnie na Szkolnej, w miejscu dość paskudnym, bo pozbawionym latarni, za to z chodnikiem jak tuż po nalocie paru dronów. Cień emocji na ulicy Przestrzennej, na odcinku przed Orlenem, a potem na Norwida, gdzie przydałyby się odblaskowe gadżety i czołówka. Dlatego przed każdym samochodem skakałem na pobocze, mając wrażenie, że słyszę, co kierowcy mówią o moim czarnym stroju w czarną noc na czarnym asfalcie. Przeżyłem ;)

Następny krok w sprawie bieżni. Jutro burmistrz podpisuje papiery z wnioskiem o dofinansowanie, które pojutrze trafią na biurko ministra sportu. Jest poparcie ZZLA dla tego wniosku. Będzie też poparcie nieformalne, oczywiście, nie ze strony jegomościa, który nie tak dawno przechwalał się, że załatwi miliony na bieżnię. Łysawego nikt już o nic nie prosi i nie będzie prosił.
Jak się dowiedziałem, przesądzona jest budowa bieżni z 6 torami. Gra idzie o nawierzchnię Mondo, która bez wątpliwości jest lepsza od linoleum, o jakim marzy łysawy kumpel Ojca Dyrektora. Sprawa rozstrzygnie się w marcu, bo wtedy poznamy wynik przetargu na wykonawcę bieżni.

Do listy startowej dodać należy półmaraton w Poznaniu, 6 kwietnia. Mariusz Gess mnie przekonał, a argument miał mocny: biesiada postartowa. W Toruniu narodził się nowy, piękny obyczaj (nowa, świecka tradycja...) polegający na zaatakowaniu niezłej knajpki i wzięcie jej w posiadanie. Wyszło w Toruniu, wyjdzie też w Poznaniu, bo czemu nie? W półmaratonie startuje Młody, wprawdzie tym razem bez ojcowskiego patronatu (i dobrze, na cholerę młodziak ma mi się pętać koło nogi?), ale jak znam życie, na posiedzenie w dobrej knajpie ściągnie nie tylko on, ale też armia tzw. 'młodych Waszkowiaków' z przychówkiem, czyli kuzynów Oleńki, towarzystwo wesołe i nie do nakarmienia. Okupacja knajpki będzie więc totalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".