poniedziałek, 17 lutego 2014

Jest dobrze

11 km

Najpierw przed południem doskonałe samopoczucie i żałowałem, że z braku czasu nie mogę wyrwać się do lasu. Około godz. 14 znienacka dołek glikemiczny, ręce drżą, słabo mi się zrobiło, pomogły dwa jabłka i walnięcie się na kanapę na pół godziny. Siły wróciły, ale nie byłem pewien, czy wróciła poranna forma. Parę po czwartej ruszyłem w drogę, okazało się, że wszystko jest w należytym porządku. Bieg od początku bardzo wydajny, dynamiczny, z zapasem sił. "Dychę" przebiegłem w 51 minut, rezultat bardzo niezły, gdy pamiętać o dwukrotnym przekraczaniu torów kolejowych i przebiegnięciu przez dwie leśne kwatery, gdzie trwa ścinka drzew, więc trzeba było truchtać powoli, patrząc dobrze pod nogi. Górki i rozjechane odcinki leśnych dróg też nie przeszkadzały, dychę skończyłem wypoczęty, bo też wcale nie cisnąłem na jak najlepszy rezultat. 51 minut bardzo mnie zadowala, to dobry wynik, jak na bieg terenowy w nienajlepszych warunkach.
Przyszły zamówione Nike Pegasus +30. Jeszcze w nich się nie przebiegłem, ale robią bardzo dobre wrażenie. Wyraźnie lżejsze, są smuklejsze, na stopie leżą wprost idealnie. Ciekawy jestem wrażenia w czasie biegu. Jest jednak ryzyko: kiedy po nówkach wrócę do starych, mocno już sklepanych Nike +26, wrażenie będzie koszmarne i pewnie szybko się pozbędę starych, dotąd lubianych butów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".