poniedziałek, 31 marca 2014

Jeszcze czuję sobotę

12,5 km

Zmiana czasu zrobiła wszystkim bardzo dobrze. Właśnie dochodzi ósma, na dworze wciąż jasno, nikt już nie musi czekać, aż mu Ojciec Dyrektor włączy światełko na bieżni. I mam nadzieję, że już nigdy amatorzy rekreacyjnego ruchu nie będą zależni od łaski, niełaski czy zwykłego focha Ojca D. Na nowej bieżni świecić ma się wedle potrzeb, a nie widzimisię jednego czy drugiego menedżera sportu. Koniec pewnej durnej epoki w Goleniowie.

Właśnie ze stadionu wróciła Ola. Mówi, że po bieżni krąży teraz około 30 osób, parę dodatkowych po asfaltowej opasce wokół boiska. Podobno mnóstwo nowych twarzy, przeważnie kobiecych, oczywiście. Jutro wybiorę się zrobić parę fotek, nakręcę jakiś filmik. 

Jeszcze czuję skutki sobotniego biegania po górkach, nierównej nawierzchni, na spiralnym kacu i na granicy zejścia do Hadesu. Nogi jeszcze drewniane, nie niosą, jak by się chciało. Ale do niedzieli się ogarnę, pozbieram i półmaraton w Poznaniu zrobię bez problemu. Wyraźnie czuję, że bieganie po asfalcie robi mi lepiej, niż bieg po lesie. Od jutra zdecydowanie koniec z leśnymi ścieżkami, z bieganiem przenoszę się do GPP. Tam bieganie będzie dość nudne, za to efektywne. No i można poćwiczyć psychiczną odporność na widok niekończącej się prostej (w GPP prosta ma 3 km).

Jak wczoraj wspomniałem, fajne fotografie z Kołczewa zamieścił "Dulny Foto". Wrzuciłem kilka swoich na FB, zaraz się pojawił komentarz z gratulacjami wygranej :)))) Przyjrzałem się fotkom - faktycznie, jak ktoś nie zna tematu, może uznać, że cały czas byłem na prowadzeniu. Niestety, nie byłem :(

A, dziś w lesie natknąłem się na Krystiana Zalewskiego. Pozdrowił z daleka, nie czekał, aż ja to zrobię, choć oczywiście bym zrobił, bo do Krystiana nic nie mam. Miło, że jest o niebo normalniejszy od Jurka Kilera...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".