sobota, 1 marca 2014

Łysemu odbiło

26 km

Pierwszy bieg "na krótko", czyli w krótkich spodenkach i w koszulce z krótkim rękawem, na którą jednak wrzuciłem - i nie był to błąd - bezrękawnik. Kiedy wyszedłem na ulicę, napotkałem dziwne spojrzenia ludu wędrującego po zakupy bądź już z zakupami. Lud był opatulony zgodnie z kalendarzem, a w nim 1 marca, czyli kalendarzowa zima. Skoro tak, to lud zakapturzony, owinięty w szale, zakurtkowany i w rękawicach. A ja jakby przesunięty w czasie o dwa miesiące. 
Nie temperatura jednak mi dokuczyła, ale cholerne achillesy, które dzisiaj urządziły sobie szopkę, bo pobolewały na zmianę, raz lewy, raz prawy. Ciężko było przez pierwsze 3 kilometry, potem sytuacja zaczęła się stabilizować, w końcu zaś ból zaczął maleć. Ostatnie kilometry zupełnie znośne, śmieję się, że ból mnie znieczulił ;)
Trasa jak poprzedniej soboty: w dół Iny brzegiem rzeki, Domastryjewo, lasem do GPP, 3 km ulicą Prostą, potem lasami (z nieprzewidzianą pętlą wynikającą z gapiostwa) do Łęska, Bącznika, Bolechowa i powrót lasami do Goleniowa. 26 km, jak w papę strzelił.
Cieszy mnie, że kondycja bez zarzutu, siły i wytrzymałość nie są żadnym czynnikiem ograniczającym. Przed szybkim biegiem powstrzymywał mnie jedynie stan ścięgien. W zasadzie, bez większego kłopotu mógłbym biec dalej. Do pełnego maratonu zostałoby mi dziś jedynie 16 km, to już nie był przerażający dystans. A przecież po drodze nic nie jadłem i nie piłem, nie było więc regeneracji sił i uzupełniania ubytku płynów. W sumie - ten trening to bardzo wartościowa rzecz, bo oswaja z dystansem większym niż 1/2 maratonu. Pamiętam, jak na pierwsze tego typu treningi szedłem, to czułem się, jakbym ruszał na zamorską wyprawę. Dziś - to pikuś (pan pikuś, oczywiście...).

Rano wpadł do mnie Piotrek, mocno wpieniony wczorajszym spotkaniem z zarządem UKS Barnim, którego prezesem jest pewien łysy jegomość. Piotrek, jak wiadomo, pracuje w Barnimie jako trener. Wczoraj, jako jedynemu trenerowi Barnima, łysy podsunął mu umowę z wynagrodzeniem o 30% niższym, niż dotąd. Umowa jest też jedynie na pół roku, nie jak
Za takie prowokacje łysy
będzie zwalniał :)
dotąd - na rok. Na dość logiczne pytanie "dlaczego?" łysy odparł, że Barnim ma mniej pieniędzy, więc trzeba było komuś obciąć. Padło na Walkowiaka i tylko Walkowiaka, którego - patrzcie państwo, co za przypadek! - łysy nie cierpi jak psa. Sam łysy sobie przyznał dotychczasowe wynagrodzenie, umowę zapewne ma na rok.

Ale to jeszcze nic. W umowie jest nowy punkt, typowa "lojalka". Zabrania on trenerom "działalności konkurencyjnej" w stosunku do Barnima, w tym startu w zawodach w barwach innego klubu, niż Barnim. Ten zapis dotyczy wyłącznie Piotrka Walkowiaka, bo tylko on czynnie uprawia sport startując w biegach, a w Maratonie Puszczy Goleniowskiej wystartował w koszulce Hanzy. Teraz nie tylko mu tego nie wolno, ale - uwaga! - może za taki "akt nielojalności" stracić robotę w Barnimie.

Piotrek podpisał umowę, ale jak mówi, nie ma najmniejszego zamiaru przestrzegać zapisu o zakazie startu w barwach innych, niż Barnim. Mówi, że za nic nie wystartuje w barwach tego klubu, a przy pierwszej okazji zapisze się na bieg w innych barwach, na przykład Hanzy. I niech go potem łysy zwalnia.
W umowie jest też zapis, że jeśli Piotrek coś piśnie na temat tych warunków, to łysy go zwolni. Pierwsze, co Piotrek zrobił, to pisnął. 

Zdaje się, że łysemu prezesowi Barnima nie wystarczają już fochy i stan totalnego obrażenia. Najwidoczniej wypowiedział wojnę tym, których nie lubi. Chce tego? Proszę bardzo, zaczynamy od zaraz.
Ciekawe, czy łysy po takim numerze będzie miał tupet i znów przyjdzie do Sebastiana (KS Hanza) żebrać o zegarki na potrzeby Mili? 

2 komentarze:

  1. Jest to pewna dogmatyczna prawidłowość. Raz odbija jednemu raz drugiemu tacy są chłopcy osirowcy. Uwaga są wyjątki. Pewien hermafrodytyzm polegający na symbiozie czyli medaliki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to w OSirze.Jedni wożą się po całym świecie a drugim ucina się pensje bez podstaw.Widocznie nadeszły złe czasy dla OSiR.Chyba ,że to zagrywka związana z budową bieżni.Tylko nie rozumiem dlaczego ucina się pensje zwykłemu trenerowi a nie ucina sobie sam prezes.Brak słów na tą sytuacje.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".