sobota, 19 kwietnia 2014

Fakty trzeba przyjąć

10 km

No, to mam już jasność. Przewlekłe zapalenie prawego achillesa, do tego ostroga Haglunda. Miks nieprzyjemny i wymagający poważnego potraktowania. Przede wszystkim - zdjęcia nogi z gazu i przyjęcia do wiadomości, że tej kontuzji nie da się "zabiegać". Na ten syf rada generalna, to zmniejszenie obciążenia i wykreślenie z treningu obciążeń ekstremalnych. Plus staranny dobór obuwia biegowego, żadnych staroci bez amortyzacji (jutro rano wypieprzam na śmietnik całe muzeum). Medykamenty w rozsądnej ilości, żadnych sterydów, no i trzeba się uśmiechnąć do pani doktor z "Rehabilitacji", na szczęście to kolejna cenna znajomość z czasów liceum, kolejkę ominę łukiem szerokim.

Wczoraj miałem doła psychicznego, bo kiedy dotarła do mnie smutna prawda o stanie zdrowia, poczułem się jak wyrzucony na śmietnik. Na szczęście, dziś się okazało, że nie jest tak znowu źle. Przepisową dyszkę zrobiłem bez kłopotu, aczkolwiek starannie pilnując, by z tempem biegu nie wchodzić w zakres skutkujący bólem prawej pięty. I jak najbardziej to się udało, pierwszą połowę (5 km) zrobiłem w normalnym tempie, drugą piątkę w tempie bardzo relaksowym, bardziej się odprężając i szukając optymalnego ustawienia stóp, niż myśląc o tempie biegu. Widzę zdecydowaną poprawę w stosunku do stanu sprzed tygodnia, kiedy to nie mogłem chodzić nie kulejąc na prawą nogę. Jest teraz wieczór, minęły ze 3 godziny od treningu, nie czuję żadnych negatywnych skutków dzisiejszego biegu. Wraca mi optymizm i przekonanie, że do 4 maja forma nie spadnie, a kondycja prawej stopy wróci po prostu do normy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".