czwartek, 29 maja 2014

Wychodzę z dołka

12 km

Jezu, wreszcie zaczynam funkcjonować normalnie. Jeszcze pobolewają mięśnie, ale już nie boli prawy półdupek. W każdym razie, dzisiejszą trasę zrobiłem już bez problemu, choć na luzie i nie cisnąc gazu bez potrzeby. Nie czas jeszcze na zwiększanie obciążenia, wciąż najważniejszy jest powrót do kondycji po dwóch majowych maratonach i połówce w Nowej Soli. Cieszy, że stan się stopniowo poprawia, kłopoty zanikają, a forma powoli wraca. No i achillesy się wyciszyły, nareszcie.
Delikatny rozruch będzie trwał przez najbliższe dni, bo w perspektywie połówka w Grodzisku Wielkopolskim w następną niedzielę. Jeszcze nie mam koncepcji na ten start, wszystko będzie zależało od formy. Na razie nastawiam się na wariant oszczędnościowy.

Dziś poszły dokumenty do pana mecenasa, który zajmie się sprawą pozwu przeciw pani z "Pulsu Goleniowa". Nie mógł uwierzyć, kiedy poczytał tekst i posłuchał, w jaki sposób został on przyrządzony. Na koniec stwierdził, że z autorki jest niezła kamikadze. Pozew będzie gotowy w przyszłym tygodniu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".