środa, 14 maja 2014

Pierwsze grzyby...

10 km

Powtórka wczorajszej procedury: długa seria intensywnego rozciągania się, trochę ćwiczeń siłowych, a rezultacie praktycznie żadnych dolegliwości związanych z achillesem. Za to napieprzanie w krzyżu, które niewątpliwie jest karą za gimnastyczne zaniedbania w przeszłości, za to na pewno nie karą dożywocia. Przejdzie.
Osobliwość: teraz lepiej mi służy bieg w terenie, a nie jednostajny bieg w standardowych warunkach po asfalcie. Może to mieć związek ze stopniowym poprawianiem się kondycji prawego achillesa. Lewy chyba definitywnie wydobrzał, bo nie przypomina o sobie w żaden sposób. To wszystko cieszy, bo jeszcze miesiąc temu miałem ponurą wizję końca biegania...

Ciekawy obrazek napotkałem dziś za torami: dwie kobiety z naręczem grzybów. Piękne, duże maślaki i borowiki. Żałowałem, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego; jak na początek maja - widok niecodzienny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".