wtorek, 27 maja 2014

Pierwsze kilometry

9 km

Jeszcze za wcześnie na fikołki. Wprawdzie samopoczucie już dobre, ale od czasu do czasu czuję mrowienie w dłoniach, u mnie typowy objaw towarzyszący przemęczeniu. Pod wieczór wskoczyłem w ciuchy biegowe z zamiarem przebiegnięcia się, bez zakładania dystansu. Już po paruset metrach wiedziałem, że problem z prawym udem i pośladkiem się nie skończył. Wprawdzie ból mięśnia bardzo się zmniejszył, ale ból w okolicy pachwiny uniemożliwiał bieg, ograniczając go do truchtu. OK, pomyślałem, zobaczymy, ile wytrzymam. Po trzech kilometrach, w połowie drogi przez park przemysłowy zdecydowałem, że nie będę dalej męczył tego, co boli. Po krótkiej przerwie zwrot w stronę Goleniowa, ale powrót przez las, a potem wzdłuż Iny. W domu z pewnym zdziwieniem podliczyłem, że nazbierało się tego 9 km. 
Dobra informacja jest taka, że achillesy nie dają o sobie znać w żaden sposób. Absolutnie żadnego bólu, nawet minimalnego. To pozytywny efekt kilku dni przerwy w bieganiu. Oby się jeszcze pozbyć tego cholernego bólu w udzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".