poniedziałek, 19 maja 2014

Teraz relaks

Żadnego biegania.

Panorama z Kopca na Kraków.
Rano rozwieźliśmy dzieciaki po szkołach i przedszkolach, odpiliśmy kawę, po czym mogliśmy ruszyć w krakowski plener. Pogoda jak marzenie, grzechem byłoby siedzieć w domu. Na początek Kopiec Krakusa, z piękną panoramą Babiej Góry i ośnieżonych Tatr, a z drugiej strony z całym Krakowem jak na dłoni. Potem Stare Miasto, na którym dłużej byłem z 10 lat temu. Kościółek św. Wojciecha z bardzo ciekawymi podziemiami na poziomie romańskiego rynku,
Magiczne miejsce
czyli mniej więcej o 3 m niżej, niż obecnie. Potem Grodzka, jak całe Stare Miasto - bez ani jednej reklamy (czyli - można!), Wawel, Planty, kościół Reformatów, plac Szczepański. Po południu obiad u Ani, pod wieczór powrót do Dąbrowy i szukanie mechanika, który wymieni mi walnięte łożysko w samochodzie. Mechanik, z bardzo dobrymi referencjami, jest w Dąbrowie. Na szczęście w zagrodzie jest drugie autko, kłopotu z komunikacją nie będzie.

Dziś rano obudziłem się w stanie podobnym do tego, w jakim obudził się z długiego snu ob. Siara w "Kilerze" - jakby mnie kto pół nocy kijem okładał. Rano chodziłem jak starzec, na Kopiec Kraka ledwie wszedłem. W ciągu dnia wróciłem do żywych.
Zejść łatwo. Wejście ciężkie...
Jutro pogoda wciąż wzorowa. Chyba skoczymy do Tyńca, byliśmy tam dokładnie 25 lat temu, w czasie poślubnej wyprawy do Krakowa. Może do tego Lanckorona, Kalwaria Zebrzydowska. Cepeliowskie Wadowice odpuszczam, na żadne kremówki czy inne bzdury się nie wybieram.



A to my

Nawet brudna ściana może być ciekawa

św. Piotr i Paweł

św. Andrzej

Landszafcik wawelski

A w tle Babia Góra

Widać, dokąd przedwczoraj sięgała woda...

Kości wieloryba przez wieki grały rolę szczątków smoka

Piękna lekcja historii: tabliczki poświęcone darczyńcom,
którzy po I wojnie światowej wyłożyli pieniądze na renowację Wawelu

Wyobraźcie sobie, jako to działało na wyobraźnię za komuny
(tym, którzy ją mieli)




Najwyższy budynek przedwojennego Krakowa,
na Placu Szczepańskim. 7 pięter!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".