sobota, 28 czerwca 2014

Wreszcie kajak!

16 km

Zryłem się jak należy. Wprawdzie rano coś tam padało, ale prognozy były dobre i okazały się
Szczecin, port
prawdziwe. Kajak był rozsądnym rozwiązaniem na pierwszą letnią sobotę.

Nie chciało mi się jechać daleko, więc wybór padł na Lubczynę. A skoro jezioro, to lepszy jest długi Kodiak ze stępką od sprytnego Yukona, którym fale potrafią nieźle miotać. Kodiak trzyma się prostej, a jego słaba manewrowość nie przeszkadza na dużej wodzie. Jest za to szybszy i wygodny. 
Jezioro było spokojne, popłynąłem więc w stronę betonowca, potem w kierunku Polic, na tor wodny i nim do Szczecina, a na wysokości Gocławia odbicie w lewo w zarastający powoli piękny kanał Leśniczówka, gdzie życie aż się kłębi: bieliki, dziki, bobry, parę saren - to wszystko jak na dłoni, niespecjalnie bojące się człowieka. A potem przez jezioro, na przełaj w kierunku Lubczyny. Nie powiem, pod koniec ręce omdlewały, bo odwykły od wiosłowania. Dupsko też bolało od siedzenia w jednej pozycji, ale mniej, niż się spodziewałem. 

Mariusz próbował dokonać prowokacji. Podstępnie zamieścił na FB fotografię babeczek dziś przygotowanych przez Magdę, jeszcze podle dodał, że są owocowe... Na prowokację odpowiedziałem stanowczo: fotką miski pełnej świeżutkich, dopiero co usmażonych faworków, które czekają na swoją chwilę... Wygląda na to, że Mariusza zmiażdżyłem, bo już się nie odezwał. Gdyby próbował, mam w pogotowiu fotkę jeszcze jednego specjału!




Bajeczny, wodny ogród na Dąbiu u wylotu Kanału Leśniczówka


Koszmarne wspomnienie wczorajszej wyprawy rowerowej:
zamek Gargamela w Bolechowie. Naprawdę, ktoś to zbudował...

1 komentarz:

  1. Zbudował to wolny człowiek. Z upakowanych brojlerów w klatkach bloków nikt śmiać się bo to żałosny byt.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".