wtorek, 29 lipca 2014

I rowerek, i bieganie

Wczoraj 43 km rower, dziś 10 km bieg

Wreszcie dziś popadało. Ulewa dość konkretna i choć krótka (gdzieś z godzinę), to schłodziła rozgrzaną ziemię i gorące powietrze. Przed ósmą machnąłem ręką na dokuczający jeszcze kręgosłup i wybrałem się w las. Kałuże, mokra trawa, jeszcze kapało z gałęzi i było parno, ale dało się żyć. Przydałby się jeszcze jakiś, choćby minimalny powiew... Ale nie powiało, niestety. Zlany potem, ale zadowolony, że wreszcie się mogłem ruszyć, dotarłem w końcu do Goleniowa.
Ciekawe zjawisko: jak ślimaki po deszczu, wyroili się pod wieczór amatorzy jakiejkolwiek aktywności. Minąłem kilkoro biegaczy, kilkunastu rowerzystów. A za dnia, kiedy termometr pokazywał powyżej 31 stopni w cieniu, nie było chętnego do jakiegokolwiek ruchu.

Wczoraj przejechałem się za to rowerem. Tyłek już się przyzwyczaił do twardego siodełka, przestało mnie gnieść. Czterdzieści kilometrów to żaden wysiłek, turę skończyłem bez śladu zmęczenia. Bieganie jest jednak konkretniejszym zajęciem. 

Dziś było spotkanie w sprawie przebudowy bieżni. Prace ruszają w najbliższy poniedziałek, już na serio. Kto pokochał pylący żużel, będzie w żałobie: obiekt będzie niedostępny dla biegaczy, a kiedy znów go otworzą, żużla już nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".