niedziela, 13 lipca 2014

Piętnastka

15 km

Nie wypadało siedzieć w domu, kiedy inni kończyli dobę z ogonkiem biegu wokół Arkonki. Zapędziłem się w las za Górą Lotnika i - wstyd przyznać - pogubiłem drogę. Oczywiście, nie było ryzyka, że wyjdę z lasu pod Choszcznem, wiedziałem gdzie jest północ, a gdzie południe i w którą stronę ogólnie się kierować. Ale ścieżek nie rozpoznawałem, las też wyglądał dziwnie. Na brzeg szosy wyszedłem jednak dokładnie tam, gdzie chciałem: na wysokości leśnego parkingu. Okazało się, że drwale to i owo wycięli, ścieżki nieco zarosły, generalnie - zmienił się krajobraz. I faktycznie, dość dawno nie robiłem już nielegalnego przeskoku przez "trójkę", był czas na zajście zmian. 
Skok przez ekspresówkę był nieco ryzykowny, dziś ruch duży, ale żyję. A potem już standardowo, przez GPP do domu.
Po południu przejechałem się jeszcze rowerem, żeby mięśnie rozruszać i mieć czyste sumienie siadając do kolacji. Na razie nie ma wieści od delegacji z Klinisk, a nie dzwonię, bo może śpią. Wieści dojdą. Czekam też na jakiś sygnał życia od początkującego triatlonisty Piotra W., który dziś miał zadebiutować w okolicach Warszawy. 

Jest sygnał, Piotrek żyje i wraca bardzo zadowolony. Wisiał mi na telefonie prawie pół godziny, opowiadając o starcie, przekazując wrażenia i namawiając, bym spróbował.
Do rozważenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".