środa, 30 lipca 2014

Wietnam

45 km, rower

Przez pół dnia przechodziły burza za burzą, wreszcie też solidnie popadało. Ale ziemia rozgrzana kilkunastoma dniami upałów, woda błyskawicznie parowała, wilgotność bliska była stu procent. Wszystko wydawało się lepkie i wilgotne, jakie zresztą wydawało się: kiedy ruszyłem rowerem na objazd gminy, uchwyty kierownicy stale były mokre, nie chciały wyschnąć. Dłonie też lepiły mi się od potu, po grzbiecie płynął strumień. Paskudne warunki do jakiejkolwiek aktywności... Mimo to na drodze do Lubczyny mijam Roberta, który akurat w tych warunkach zapragnął zrobić wybieganie - tropikalne 25 km.
Poprawiło się dopiero za Lubczyną, wilgotność spadła, temperatura chyba też. Wszędzie widać, że za dnia nieźle tam powiało. Połamane drzewa, niektóre ukręcone, kilka wyrwanych z korzeniami. Podobno na jeziorze był sztorm z prawdziwego zdarzenia. A w Goleniowie cisza i spokój, nie licząc grzmotów i piorunów.
Trasę Goleniów-Lubczyna-Czarna Łąka-Kliniska-Stawno-Podańsko-Goleniów (45 km) dobrze pamiętam sprzed prawie 20 lat, kiedy moja waga dochodziła do 120 kg i uznałem, że jest to stan klęski. Walkę z tłustym prowadziłem właśnie na tej trasie, pokonując ją rowerem codziennie, bywało że dwukrotnie jednego dnia. To, w połączeniu z rygorem żywieniowym, dało efekt w postaci utraty wagi o kilogram tygodniowo, do około 90 kg. Trasa jest sympatyczna, ale odcinek od Klinisk do Stawna to asfalt tragicznej jakości, tarka i łata na łacie: dupsko doznaje szoku.

2 komentarze:

  1. Wyszło mi 27km.Tępo spokojne po 4.22-4.28/km.Faktycznie było duszno .W Borzysławcu trochę powiało.Końcówka biegu byla dobra,czułem jeszcze siłę.Tętno po biegu 126 uderzeń na min.Po minucie spadło do 100.Forma idzie do góry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tępo jakoś wygląda to to Twoje tempo. Nie dało rady szybciej ?

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".