środa, 8 października 2014

Wciąż napieprza, kurka...

Jasny gwint, wciąż mnie napieprza prawa noga. Boli przyczep ścięgna, problemy robi też dwugłowy mięsień łydki, wciąż czujący skutki dwutygodniowego biegania po winnicy i szesnastu godzin za kółkiem w drodze powrotnej. O bieganiu nie było więc mowy, o rowerze - jak najbardziej. Objechałem kawałek gminy na północ od Goleniowa. Jakoś tak bez większego entuzjazmu i bez ochoty. Pogoda nie nastrajała, trochę wiało jesienią, smutnawo robi się na świecie... 

Parę dni minęło od winobrania, już się zatarły wspomnienia o cholernym upale na początku, o kurzu i słodkim soku, który oblepiał wszystko, o ciężkich skrzynkach i kilkunastu tonach, jakie każdy z nas przerzucał każdego dnia. Zostały miłe wspomnienia ze spokojnego pobytu w Szampanii, zadowolenie z dobrze wykonanej, konkretnej roboty, no i zdecydowanie poprawiona kondycja fizyczna: ustąpiły bóle kręgosłupa, opalenizna trwa, mięśnie rąk jak stal. Problemy z prawym odnóżem kiedyś pójdą w cholerę, będzie dobrze. A, i stan konta zdecydowanie się poprawi, znam już rozliczenie. Oczywiście, to nie temat do publikacji, ale chyba nikt nie będzie zawiedziony, a niektórzy zarobią naprawdę kupę pieniędzy. W każdym razie nikt nie zgłasza, że ma dość i już nie pojedzie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".