niedziela, 23 listopada 2014

20

20 km

Dość lenistwa, pora było się przewietrzyć na dłuższej przebieżce. Pogoda sprzyjała, miły chłodek bez deszczu i nadmiernego wiatru. Wybór padł na dawno nie odwiedzaną trasę: przez Górę Lotnika, Łęsko, Bącznik i Bolechowo. Tempo relaksowe, byle tylko przebiec półmaratoński dystans na dwa tygodnie przed Toruniem. Przed G. Lotnika natknąłem się na ekipę Rozbieganego Goleniowa, na coniedzielnym treningu zaczynanym o 11 przed bramą stadionu, potem już nikogo i niczego, nawet dzików. W Łęsku kilka minut przerwy, drobne rozciąganie i lekkie zdziwienie, że achilles w doskonałym stanie po dobrych paru kilometrach w terenie. Od Bolechowa do Goleniowa - lasem, z wyjątkiem krótkiego odcinka w rejonie Zabrodu, bo mokre łąki nad Iną wolałem sobie darować. Od Zabrodu leśna droga rozjechana przez ciężarówki wywożące drewno, ale przynajmniej pod liśćmi nie czai się żaden podstępny korzeń, o który z pewnością bym zaczepił i się wypieprzył.
Powrót do domu w samą porę: na stół właśnie wjeżdżał niedzielny obiad :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".