poniedziałek, 24 listopada 2014

I jest OK

10 km

Leśne ścieżki, koło 16 już nieco ciemne i do tego zamglone. Na wysokości Góry Lotnika lekkiego pietra narobiło mi stadko jeleni - 4 dorodne sztuki - które szurnęło przez drogę jakieś 10 metrów ode mnie. Zwierzaki pokaźne, ruszyły znienacka z krzaków, przez chwilę miałem zjeżony włos na grzbiecie. Pięknie toto wyglądało, tylko po co straszy?
Forma dziś wzorowa. Rano lekko pobolewał dwugłowy prawej łydki, ale po paru minutach dolegliwość minęła, sprawność aparatu ruchu pełna. Dzisiejszy trening w przyspieszonym tempie, a motywację miałem prostą: zapadający zmierzch. Żeby zdążyć wybiec z lasu jeszcze przy jakim takim świetle, trzeba było zapierniczać.
Samopoczucie wręcz doskonałe, achilles siedzi cicho, kompletnie nic nie dolega. Wnioskuję, że organizm wraca do równowagi i prawidłowej formy po wiosennym załamaniu kondycji. Zdjęcie nogi z gazu bardzo dobrze zrobiło, ćwiczenia rozciągające też pomogły. Jeszcze Toruń, potem zimowe, niemęczące bieganie, koło lutego zacznie się budować formę przed Paryżem, no i przed Jastrowiem oczywiście. 

Rumieńców nabiera kampania wyborcza przed drugim etapem wyborów. Z podziwu wyjść nie mogę dla "Pulsu Goleniowa", który potyka się o swoje nogi co chwila. W ostatnim (miejmy nadzieję..) numerze niejaki Andrzej Lewek wreszcie coś napisał nie chowając się za plecy kobit ze swojej redakcji. Musiał się podpisać, bo do wyboru miał proces sądowy i koszty przegranej szacowane na 30 tysięcy złotych. Niby więc przeprosił i się pokajał, ale zastrzegł, że chyba nie ma za co przepraszać. Pięknie się podłożył, sam podsunął piękny temat do ostatniego numeru GG przed wyborami. Będzie promocja, to pewne. Pani emerytka też nieźle wywija: zdaje się, że nie zgadała się z tymi, z którymi zgadać się miała, więc próbuje zagarnąć potrzebny jej elektorat. Jakby zapomniała, że "Puls" jeszcze tydzień temu pluł na Sypienia i jego kandydatów na radnych, pani Danusia mizdrzy się teraz do elektoratu Sypienia i wmawia ludziom, że przecież zawsze szli z nią tą samą drogą, że przecież nic ich nie dzieli (z wyjątkiem tych charknięć ściekających Sypieniowi po plecach, bo w twarz przecież nikt by się nie odważył mu napluć, Lewek i jego ferajna aż tak odważni nie byli nigdy).
Pani emerytka zaczyna mnie drażnić. Dotąd nie czułem do niej żadnej antypatii, robiła na mnie wrażenie sympatycznej pani. Wprawdzie zdanie o niej jako o radnej miałem mało entuzjastyczne, ale inaczej być nie mogło, skoro jej aktywność ograniczała się do poprawiania błędów w dokumentach rady powiatu, wstawiania przecinków i poprawiania stylistyki. Doceniam tę rolę, ale bez przesady, są ważniejsze zadania dla radnych.

Od niedawna pani Danuta prowadzi jednak działalność, która nie buduje jej pozytywnego obrazu. Ostatnio ona i jej emisariuszki biegają po mieście i opowiadają po szkołach ewidentne kłamstwa o rzekomych planach prywatyzowania szkół, nienawiści Krupowicza do nauczycieli i do nauczycielskich związków zawodowych. Pierdoły wymyślone na poczekaniu, obliczone wyłącznie na splucie kontrkandydata pani emerytki. W myśl zasady "Pulsu Goleniowa" - organu prasowego pani emerytki - brzmiącego prosto: potem się przeprosi albo i nie. Mam coraz więcej wątpliwości, czy faktycznie pani emerytka jest tak naiwna, jak próbuje się przedstawiać, czy też jest tak cyniczna, jak zaczynam podejrzewać.

Z najnowszych wieści wynika, że choć pani emerytka gotowa była kupić poparcie za wszelką cenę (w praktyce - oddać wszystkie stanowiska, jakich by zażądali chętni do poparcia), to nic to nie dało. Wciąż nie ma chętnych na taki deal z emerytką.

1 komentarz:

  1. Mówisz jelenie 10 m przed Tobą? Zobacz to :)
    http://www.wykop.pl/link/2249160/jelenie-na-trasie-wyscigu-psich-zaprzegow/

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".