wtorek, 23 grudnia 2014

Maślaki rosną...

10 km

Niebo się wreszcie zlitowało, kran zakręcono. Przed 15 dało się w końcu ruszyć w teren, na standardową trasę przy Górze Lotnika i po okolicznych pagórach. Nawet nie było specjalnie mokro, wielkich kałuży sporo, ale poza nimi teren twardy i nadający się do crossu nieekstremalnego. Nawet butów nie przemoczyłem. 
Oczywiście, w lesie nikogo, nie ma nawet śladów. Trafiłem za to na ciekawostkę botaniczną: gniazdo świeżutkich, młodych maślaków, rosnących przepisowo na środku skrzyżowania leśnych dróg. Właściwie - nic dziwnego, jest ciepło, mokro, grzyby mogły zwariować. Jeśli jutro się wybiorę w tę samą stronę, wezmę aparat, by grudniowe maślaki utrwalić dla potomności.

Nasłuchałem się dziś o kulisach gospodarki finansowej w jednym z klubów piłkarskich, przez miłosierdzie (święta...) nie rzucę nazwy. Prezes podpisywał umowy z samym sobą, oczywiście wypłacając sobie wynagrodzenie, umowę podpisał też z żoną, bo czy ona gorsza? Jakieś dziwne faktury, o których nie wiedział zarząd, nieprawidłowo rozliczony rok 2013, umowy niezgłoszone do urzędu skarbowego, nieopłacone podatki i należności dla PZPN i zaległe faktury jeszcze z 2013 roku, na dodatek wyłudzenie dotacji od gminy Goleniów. Prezes wprawdzie zwrócił gminie, co sobie wziął, ale rzecz chyba i tak trafi do prokuratury, będzie dym.
Takich sytuacji na pewno jest więcej, nie tylko w klubach piłkarskich. Na początku stycznia ma się odbyć duże zebranie w sprawie sposobu wydawania dotacji z gminnej kasy i kontroli owego wydawania, a nade wszystko sposobu podziału budżetu przeznaczonego na finansowanie sportu w gminie. Wątpię, czy uda się znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące wszystkich, bo interesy poszczególnych klubów i dyscyplin są skrajnie różne. Ale może?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".