niedziela, 11 stycznia 2015

Na trawienie

8 km

Miało być 4-5 km jako uzasadnienie dla niedzielnego obiadu. Ale warunki takie sympatyczne, że zamiast wrócić najkrótszą drogą do domu nieco wydłużyłem sobie trasę i wyszło 8 km, a to już dawka zupełnie przyzwoita. Daleko się nie zapuszczałem, pokręciłem się po lasach między torami a oczyszczalnią ścieków. I dobrze, bo widzę, że odcinki leśnych dróg najbardziej zniszczone latem przez ciężarówki wywożące drewno zostały wyrównane i utwardzone tłuczniem. Pewnie jak się ładnie poprosi, to naprawią także dróżki koło Zabrodu.
Po wczorajszym biegu nieco pobolewał przyczep prawego achillesa. Miękkie podłoże plus miękkie buty - i już mamy problem. Dziś na leśne bieganie wybrałem się w twardych brooksach - i jak ręką odjął, żadnych kłopotów.
Wydawało mi się wcześniej, że przesadą jest łączenie kłopotów z układem ruchu z banalnymi sprawami, jak twardość butów, budowa zapiętka czy sposób wiązania sznurowadeł. Doświadczenie na własnej skórze przekonało mnie, że związek istnieje, a znaczenie mają rzeczy pozornie banalne, wręcz śmieszne. Elastyczność podeszwy - ok, łatwo przyznać, że ma to związek z komfortem biegania i ewentualnym powstawaniem kontuzji. Ale ważne znaczenie dla stanu achillesów ma też budowa zapiętka: jeśli jego górna krawędź uciska (nawet lekko) na achillesa, kwestią czasu jest powstanie na nim garbu w miejscu ucisku i związany z nim ból. Zmiana butów na nieuciskające pozwala po jakimś czasie zniwelować ból i zmniejszenie narośli na ścięgnie. No i zasadnicza kwestia: buty nie mogą być wiązane zbyt ciasno, bo to ogranicza przepływ krwi, powoduje puchnięcie stóp i zastoje w żyłach, to też po jakimś czasie musi się skończyć objawami somatycznymi, w tym bólem. To też wypraktykowane, wcześniej niepotrzebnie wiązałem buty zbyt ciasno. Od jakiegoś czasu sznurowadła zaciskam tylko tyle, by buty pewnie trzymały się na stopach i nie obcierały. Kłopoty się skończyły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".