środa, 14 stycznia 2015

Vectry nie ma

12 km

Wiosna idzie jak nic, bo przecież w ponurą zimę tak udanego treningu nie da się zrobić. Rozgarnąłem zawodowe sprawy na boki i w las zapuściłem się już przed 14, by nie musieć z niepokojem patrzeć w niebo, czy tam jeszcze jest kawałek światła. Od początku para w kotle, zero dolegliwości, więc trening na wysokich obrotach: długi krok, niezła szybkość. Runda dokładnie taka sama, jak wczoraj. Czas w przybliżeniu 1.07, więc zupełnie nieźle jak na leśny teren, gdzie z definicji biegnę wolniej, niż po asfalcie, a do tego była dwuminutowa przerwa na wysokości Góry Lotnika i sesja fotograficzna w miejscu, gdzie stała vectra. Pierwszy raz od paru miesięcy nie było żadnych ograniczeń, dało się nieco przycisnąć tempo, a efekt był wyraźny.
Wziąłem aparat, żeby zrobić fotki vectry. I oczywiście niemieckiego złomu już nie było, zapewne dziś został z lasu wywieziony. Czas był na to, bo samochód zaczął się obracać w g..., lada dzień ktoś wpadłby na pomysł, żeby wylać olej na ziemię, a wrak podpalić. Na szczęście, niemieckie ścierwo zabrano, pewnie na koszt nadleśnictwa. Zostało tylko nieco potłuczonego szkła.
Czas siąść i zapisać się na występy w pierwszej połowie roku. Parę medali się należy: Jastrowie i Stargard są pewne, Paris aussi, pewnie znów podjedziemy do Kołobrzegu, no i oczywiście urodziny prezesa ProGDariusza trzeba uczcić maratonem; mam nadzieję, że przez miesiąc dojdę do siebie po paryskim występie. A co do reszty - trzeba się wczytać w propozycje na maratonachpolskich.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".