poniedziałek, 12 stycznia 2015

Zimy ni ma

10 km

Z konieczności bieg przełożony na wieczór, więc nie było alternatywy dla rundy przez Helenów, Szkolną i Armii Krajowej. Znów bez żadnych dolegliwości i w bardzo dobrej formie, bieg był czystą przyjemnością. Dobre tempo, bez zadyszki. Wraca szybkość. Dobre perspektywy.
Zimy wciąż nie widać. Pogoda typowo listopadowa, nawet wichura przeszła taka, jak przed laty zdarzały się właśnie pod koniec listopada. Temperatura zdecydowanie na plusie. Ale dwa lata temu też tak było, też pod koniec grudnia można było zbierać grzyby, po czym jak przyłożyło, to mróz trzymał do kwietnia. Nie jest przesądzone, że obecne miłe okoliczności przyrody dotrwają do prawdziwej wiosny, zostały do niej jeszcze dwa bite miesiące.
A tymczasem dzień się wydłuża, zachód słońca jest już o 24 minuty później, niż miesiąc temu :)
Oleńka odstawiona dziś do szpitala na drobny zabieg ortopedyczny. Nie ma komu gotować, nie ma komu podtykać jedzonka. Jest okazja, by co nieco zrzucić, bo na zakupy jedzeniowe raczej się nie wybiorę, a do gotowania nie zabiorę choćbym miał paść z głodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".