wtorek, 10 lutego 2015

Dyszka relaksowa

10 km

Przebieżka zaczęła się o wpół do piątej, a mimo to udało się obrócić za dnia, nie potykając się w ciemnościach. Choć pochmurno, w lesie dało się biec bez ryzyka, za dnia zaliczyłem jeszcze długą prostą w GPP, ciemność dopadła mnie dopiero na ścieżce, ale tam jest oświetlenie, nieocenione w tych warunkach. Co by nie mówić, skok cywilizacyjny w porównaniu do tego, co było jeszcze rok temu: ciemno, niebezpiecznie, biegło się z duszą na ramieniu i włosem zjeżonym ze strachu.

Otrząsnąłem się już z szoku :) po sponiewieraniu na biegu w kryminale. Trzeba żyć z piętnem, co innego zostało? Być może przez ten szok wczoraj czułem się wyjątkowo podle, jakby mnie kto kijem przez noc okładał, nic mi nie szło, w sumie zadowolony byłem, że zabrakło mi czasu na bieganie. Zamiast tego przespałem się po południu, jak rzadko kiedy. Ale czy kto powiedział, że popołudniowa drzemka szkodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".