niedziela, 22 lutego 2015

Kachu, kachu i do piachu...

Dzień kaszlu i kataru. 

Na razie więcej kaszlu, katar na razie w wersji demo, ale będzie i wersja pełna z dodatkami. Zdaje się, że wczorajsze bieganie przyspieszyło rozwój choróbska, może to i dobrze: szybciej będzie finał. Dobrze, że bez gorączki i osłabienia, choć diabli wiedzą, jak toto się skończy. Standardowy scenariusz zaczyna się od infekcji wirusowej, potem człowiek nieco słabnie i dochodzi infekcja bakteryjna (stadium zielonych gili), a jak kto ma pecha, to na koniec jest jeszcze poprawka z zakażenia wirusowego, pechowcy wyjątkowi łapią się jeszcze na grypę. Taka kołomyja potrafi trwać parę tygodni, chyba że przerwie się ją dobrze dobranym antybiotykiem. Na razie na antybiotyk za wcześnie, nie ma takiej potrzeby, próbuję przeczekać. Jeśli się jednak zjeżę, sięgnę po broń chemiczną.

Jutro koniec spokojnego żywota domowego. Inwazja z Krakowa, choć tym razem desant w okrojonym składzie: Paulinka z mamą, inaczej mówiąc wnusia z Kasią. To i tak wystarczy, by dom trząsł się w posadach, mała ma w sobie siłę bomby atomowej. Mateusz został wyprawiony na obóz narciarski. Boże, jak ten czas leci, młody już samodzielnie wyjeżdża na wakacje, a przecież urodziło się toto ledwie parę lat temu... 

Wieści z Malty: 30 Vodafone Malta Marathon zaliczony. Trochę zbiegów i podbiegów, więcej słońca niż deszczu, ale były odcinki z ulewą i silnym wiatrem i pod górkę.
Sam maraton super, medale ekstra, ogólne szczęście.
O 5 rano śniadanie (w hotelu o tej porze specjalnie dla maratończyków), 6.00 wyjazd autokarami na miejsce startu w głąb wyspy do Mdiny.
7.30 odliczanie i w malowniczą drogę. Meta w stolicy Valetta-Sliema /400m od naszego hotelu /.
Po drodze piękne widoki i orkiestry zachęcające do biegu (30 orkiestr bo 30 maraton).
Ogólnie jesteśmy pod wrażeniem.

Teraz przed nami tydzień zwiedzania (Malta + Gozo)

pozdrawiamy
AD

Na innych zdjęciach są dość szczelnie ubrani. Nie ma sensu pytać, czy się kąpali w Morzu Śródziemnym ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".