wtorek, 17 marca 2015

Maraton Półmariusza

8 km

W cholerę z tymi kilometrami.
Esencją dnia było spotkanie w gronie damskim, czyli tym, w którym czuję się najlepiej. Oleńka, Magda, Mela i Dorotka, plus spore grono muli płci nieokreślonej. Plus kilka butelek niezłego winka. Świetne połączenie.
Przepis na świetny wieczór jest prosty. Najważniejszy składnik to kilka osób, które chce się przy sobie mieć. Parę flaszek niezłego wina. Uzupełnieniem dziś były niezawodne moules a la mariniere, w wykonaniu Oleńki.
Nie ma co specjalnie się rozpisywać. Najlepiej mówią fotki, a te trudno namówić do kłamania. Niech więc mówią.
Zapyta kto pewnie, o co chodzi z tym tytułowym "Maratonem Półmariusza"... Szczerze powiem, że nie bardzo mam pojęcia. Tę kwestię rzuciła urocza Melania, już po którejś tam butelce białego wina (innego do muli się nie pija) mówiąc o jakimś planowanym biegu w Poznaniu. Może w nim pobiegnie tajemniczy Mariusz, może jego połowa, może będzie to maraton, a może pół, może więc będzie to "Półmaraton Mariusza", może "Maraton Półmariusza". Nieważne. Wszystkim paniom, które uczestniczyły dziś w przyrządzaniu i konsumpcji dwóch kilogramów sympatycznych, holenderskich muli składam serdeczne podziękowania, wieczór był zarypisty. Zaproszenie na analogiczny wieczór trafi wkrótce do paru panów. Trzeba dbać o parytety. :)


Mule już w garze. Jak widać, to cieszy

Ola pokazuje, ile w siebie zmieści owych muli

Zmiana. Zmieści aż tyle.Magda zazdrości

Kobitki pilnują, czy wredne mule nie spróbują prysnąć z gara

Jakby próbowały, Magda ma na tę okoliczność wunderwaffe...

A Ola gotowa była lewitować

Mule nie spieprzyły. Miny kobitek wymowne.

Tu jeszcze bardziej wymowne

A tu rozanielone. Nie tylko kobitki. Mule średnio zadowolone,
bo kto lubi być jedzonym?

Kurde, to po prostu zaj...se!

To pomarańczowe jest najlepsze, Magda potwierdzi!

Łyżką, palcami? A w cholerę, ważne, żeby smakowało!

Smakowało! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".