środa, 8 kwietnia 2015

Paris

Nieco rozkraczona, ale to
Tour Eiffel
Dzień pierwszy. Rano śniadanie w hotelu, o 9 wypad w miasto. Na pierwszy cel - wieża Eiffla, z prezentacją od placu Trocadero, skąd jest na nią widok najefektowniejszy. Pogoda sprzyja: niebo bezchmurne, ciepło, bezwietrznie. W kolejce do kasy idzie nam zadziwiająco szybko, decydujemy się na wjazd na najwyższe piętro, na 280 metrów. I nie był to błąd, bo widok stamtąd był dziś niezły (a bywa to rzadko). Potem zjazd na drugi poziom, skąd panorama Paryża jest dużo ciekawsza, po czym decyzja o zejściu na dół schodami. Choć wysoko, nie przerazi to nikogo, schody nie są (a szkoda!) ażurowe, nie ma wrażenia chodzenia nad przepaścią. Kto jednak lubi te klimaty, znajdzie je na pierwszym poziomie, gdzie zamontowano szklaną podłogę, pod stopami 64 metry przestrzeni.
Widać ją z różnych miejsc,
czasem nieoczekiwanie
Po Tour Eiffel niespieszny spacer bulwarem nad Sekwaną. Monika zapragnęła kawy, więc skręciliśmy w boczną uliczkę, przysiedliśmy we włoskiej kafeterii. Kawa niezła, wciągnęliśmy do niej pizzę i lazanię. Potem powrót nad rzekę, spacer do mostku obwieszonego kłódkami (symbol dozgonnej - nie zawsze oczywiście - miłości). Wygląda to efektownie, choć co jakiś czas władze Paryża zarządzają generalne czyszczenie mostu z ton żelastwa, robiąc miejsce dla następnych; zwyczaju nie da się już wykorzenić.
Luwr przeszliśmy tylko po to, by państwo MiLK wiedzieli gdzie on jest i gdzie jest wejście do muzeum. A stamtąd na Square du Vert Galant, na moje ukochane miejsce w Paryżu, którego nigdy nie omijam będąc tu, gdzie teraz jesteśmy. Pięknie, zielono, kwiaty kwitną, drzewa się zielenią, trawnik również, wierzba na końcu cypla, posadzona 18 lat temu, jest już dorodnym drzewem. Nie posiedzieliśmy jednak długo, bo trzeba było jeszcze
A to moje magiczne miejsc
zajrzeć do Notre Dame, obejść ją dookoła, po czym odwiedzić jeszcze Dzielnicę Łacińską po drugiej stronie Sekwany. Tam zakotwiczyliśmy w sympatycznej knajpce na mule, piwo i wino. A la mariniere, a la creme, moules provencales - voila! :)

Rzut oka na ruiny rzymskich term, na Sorbonę i Panteon, po czym przebazowanie pod Łuk Triumfalny, spod którego w niedzielę będziemy ruszać na biegowe zwiedzanie Paryża. Na Avenue Foch już są montowane namioty, w których będzie urządzona meta. Nie czuć jeszcze maratońskiej atmosfery, ale w sobotę A. Foch będzie już zamknięta, dostępna tylko dla pieszych. 
Powrót do hotelu po 21. Jutro rano start na "Paris - deuxieme jour".

Państwo MiLK w kolejce do windy na 3 piętro

Paryż. Co tu więcej pisać?

7 tysięcy ton starego żelastwa...

3 poziom, 280 metrów nad ziemią

Pani MiLK, skupiona na pejzażu

Fotka wykonana na 2 poziomie

Drugi poziom też ma dwa poziomy...

Cień jakby znajomy

Państwo MiLK na szklanej podłodze

Z pierwszego poziomu widok jest najładniejszy

To też pani TE

I tu też

A to już fotka z ziemi. Wiadomo, gdzie zrobiona

Gdzie nie pójdziesz, tam wieża...

Most Aleksandra III i sympatyczna kefejka nad Sekwaną

Sesja foto

Pani MiLK szuka swojej kłódki

Pojedynek fotograficzny. Byłem szybszy

To chyba Luwr...

Kiedy puściła, kupa szkła runęła

Square du Vert Galant. Bosko!

Tu wiosna przyszła o 2 tygodnie wcześniej

Siedzą, piją, całują się, nikt nikogo nie goni...

Ci państwo nie pili. 

A ci owszem

Notre Dame lepiej wygląda od tyłu

Ciasne uliczki Dzielnicy Łacińskiej

Mule. Były pyszne!

Pan MiLK lekko rozczarowany, że metro jeździ nad ziemią...

Grób nieznanego żołnierza, pod Łukiem Triumfalnym

A tu już się szykują na nasze powitanie w niedzielne południe :)

1 komentarz:

  1. Komentarz nie będzie jakoś twórczy ;-), po prostu pozdrowienia. Ponadto "zazdraszczam" wrażeń, liczę na bogatą relację po powrocie.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".