poniedziałek, 20 lipca 2015

Trzeba było się napić

30 km, rower

Takie tam szwendanie się po okolicy... Lekkie pociśnięcie między Miękowem a Marszewem i Goleniowem, potem leniwe wałęsanie się po goleniowskich zadupiach w poszukiwaniu ładnych, ukwieconych zakątków. Parę udało się znaleźć, ale generalnie jak to w Polsce: łatwiej o balkon z regulaminowo wywieszonymi gaciami ogólnowojskowymi (żółte kółko z przodu, brązowy pasek z tyłu...) niż o przyzwoite kwiaty. Syf i malaria, a na ulicy Kwiatowej kwiatowa klęska, totalna.  

Dzień zmarnowany z niezależnych przyczyn. Wczoraj ani kropli w ustach, a dziś od rana głowa pęka jak na spiralnym kacu. Skoki ciśnienia - tego nie lubię. Gdybym się napił, byłoby przynajmniej wyjaśnienie. Tymczasem głowa bolała na trzeźwo. :)

Podobno z Krakowa dzwonią działacze z pytaniem jak to możliwe, żeby Walkowiak został trenerem kadry wojewódzkiej? Warto będzie sprawdzić jaka to zazdrosna menda siedzi w teraz w Krakowie i przysmradza... 


Wczoraj  po ulewie wpadłem na kontrolę bieżni. Tej nowej. Wynik zarypiście pozytywny. Filmik pokazuje, jak panowie z firmy Tamex robią, za co im płacą. Dziś powiedziałem, że jestem pod wrażeniem. Trzeba było widzieć ich miny! Niby banalna rzecz: ktoś pochwalił. Ale kto tego nie lubi??

A tak ścieka woda po nawierzchni o spadku 0.5%: idealna bieżnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".