wtorek, 13 października 2015

Wystarczyło wyrzucić buty

Wczoraj 8 km, dziś relaks

W poniedziałek rano przyjechał minister od sportu. Miał po drodze, przyleciał na posiedzenie rządu w Szczecinie, wcześniej miał wpaść do Koszalina - zahaczył o Goleniów i obejrzał bieżnię wybudowaną ze wsparciem z Ministerstwa Sportu. Podobało mu się, a najbardziej, że bieżnia jest ogólnie dostępna. Mi się spodobało, kiedy Ojciec Dyrektor powiedział ministrowi, że bieżnia jest oświetlona w miarę potrzeb, również amatorskich.

Sprawdziłem to wieczorem, kiedy poszedłem zrobić swoje 20 kółek. I zdziwsko, bo bieżnia... oświetlona. Jeszcze parę dni wcześniej biegać trzeba było po omacku, jedynym źródłem światła były okoliczne latarnie i kapliczka przed bramą stadionu. To mi się spodobało, tego standardu będziemy się, proszę państwa, trzymać :)

W czasie biegu znów trafiłem na szachistę, tym razem innego, dobrze mi znanego z liceum. Szachista zrobił mi wykład o szkodliwości biegania długodystansowego, pouczył jak biegać się powinno. Sam też biegał. Po trzech kółkach poszedł sobie, nie zatrzymywałem. 

A propos szkodliwości tego i owego: ze zdumieniem stwierdzam, że odkąd wyrzuciłem stare buty biegowe i chodzę w nowych Pegasusach, dolegliwości z achillesem praktycznie ustąpiły. Kondycja zaczyna wracać, a z nią chęć do biegania. Stare buty były mocno rozklepane, ale wyglądały przyzwoicie i żal je było wyrzucać. Okazuje się, że nie ma co żałować wysłużonego sprzętu. Gdybym nadal w nich chodził, pewnie bym zaczął snuć się po lekarzach, terapeutach i aptekach. Zapewne bez skutku, bo przyczyna dolegliwości - jak to często się zdarza - była banalna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".