środa, 6 stycznia 2016

Jednak zamarzam

Powtórny eksperyment dowiódł, że jazda rowerem przy temperaturze niższej od -10 st. jest marnym pomysłem. 
Z poprzedniej, sobotniej wyprawy wyciągnąłem wnioski. Ubrałem najgrubszą parę skarpet, narciarskich, sięgających pod kolana. Na nie cienkie worki foliowe, wreszcie buty. Wystającą z butów folię starannie przyciąłem, by nie sterczała z cholewek i nie intrygowała otoczenia. Rozważałem zabranie foliowych worków z funkcją zewnętrznej osłony na dłonie, ale ze względów estetycznych zrezygnowałem. I był to błąd. O ile stopy do końca były w dobrym (no, względnie dobrym) stanie, to palce rąk regularnie marzły, parę razy musiałem się zatrzymać i je rozgrzewać, za każdym razem coraz dłużej i z coraz gorszym efektem. Wracając do domu ledwie poradziłem sobie z wyjęciem kluczy z kieszeni i otwarciem zamka. Zaraz przypomniały mi się górskie historie, takie naprawdę górskie, na szczęście znane tylko z literatury, związane z utratą rękawicy podczas zimowej wyprawy. Jeśli wspinacz nie miał zapasowych rękawic, w praktyce równało się to wyrokowi śmierci, bo goła dłoń w ekstremalnym zimnie błyskawicznie zamarza i zamienia się w lodowy kikut. 
Trzeba się będzie rozejrzeć za jakimś solidnym rozwiązaniem. Grube, bezpalczaste będą dobre, ale na pewno będą słono kosztować. Skoro jednak nie ma wyjścia...
Poza tym cholernym zimnem - warunki do jazdy po lesie wprost wymarzone. Nadal słonecznie, sucho, twardo, błoto nie leci za kołnierz. Idzie jednak śnieg, pojutrze ma padać. Idzie zima.

Tych, którzy wieczorami biegają po drodze między GPP a szosą do Modrzewia uprzedzam, że za parę dni zaczynają się na niej prace przy wzmacnianiu gruntu przy moście, tam, gdzie ziemia się obsuwa. Najprawdopodobniej w ogóle nie da się przejść, tym bardziej przejechać.
A na zdjęciu mała ciekawostka: starorzecze Iny, dawne jej koryto, odcięte bodajże w XVIII wieku. Widok z nasypu przy nowym moście. Mało kto pewnie wie, że obecne koryto, nad którym przerzucono most, jest sztucznym przekopem wykonanym o około 100 metrów na wschód po to, żeby wyprostować liczne zakręty rzeki i ułatwić przez to żeglugę. Wszystkie domy stojące w Domastryjewie (nawiasem mówiąc - samowola budowlana na ogromną skalę) zbudowano w dawnym korycie rzeki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".