piątek, 1 stycznia 2016

Sylwestrowo, noworocznie

Koniec roku pożegnany sylwestrowym biegiem w Maszewie. Przyjemniej, niż przed rokiem, mróz ściął błoto na polnych drogach i ślisko nie było. Rozjeżdżone błocko zamarzło w czasem bardzo fantastycznych formach, o które łatwo się było potknąć - w sumie to lepsze, niż się śliznąć i wylądować w kałuży.
Sześciokilometrowa rundka po obrzeżach miasteczka, w rekreacyjnym tempie. Na koniec bąbelki (nie mylić z szampanem) i szybki powrót do domu, za zimno było na pogaduszki, nawet przy ognisku.

Dziś spanie do dziesiątej, spokojna kawa, a potem rower i noworoczna runda po lesie, z wizytą nad starorzeczami Iny i na Górze Lotnika. Cicho, pusto i bezwietrznie. Klimatycznie. Szkoda tylko, że przemarzały mi palce stóp, psując przyjemność z jazdy po leśnych ścieżkach.
Po obiedzie kanapa i Kindle, podchoinkowy prezent. Łykam książkę za książką. Rewelacyjny gadżet, nie dałbym go sobie już odebrać. Cała biblioteka w jednym pudełeczku wielkości cienkiej książeczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".