niedziela, 3 stycznia 2016

Ziąb

Świetny czas na rowerowy cross po lasach. Sucho, twardo, kiedy się nieco spuści powietrza z kół - jazda jak złoto, bezwstrząsowa. Opony świetnie trzymają się podłoża, błoto nie pryska spod kół, rower się nie ślizga. Jedyne zagrożenie, to łamiące się pod kołami gałęzie, co pewien czas pchające się w szprychy. Z tym trzeba się jednak pogodzić: las, to las. W lesie gałęzie się zdarzają :)
I tylko jedno przeszkadza: zamarzające po paru minutach palce rąk i stóp. Kurka, to naprawdę nieprzyjemne. Niby człowiek dobrze uszczelniony, okutany - a palce marzną. Wystarczy pojechać parę minut z dużą szybkością, a zaraz czuć, że mróz kąsa. Jeśli jazda jest pod wiatr - to jeszcze szybciej. I nie ma na to rady, bo kłania się elementarna fizyka, której nie ominiesz. Palce to końcówki, w czasie jazdy słabo ukrwione i wrażliwe na przechłodzenie, w dodatku wystawione na pęd powietrza. Ekstremalnie grube rękawice może by i pomogły, ale też mi przyjemność. Na pewno lepsze są rękawice bezpalcowe, takie, jakie mają pływający zimą kajakarze. Ale na stopy rady nie ma. Zaglądałem na internetową stronę Decathlonu, polecają ochraniacze na buty za 150-200 zł, ale szkoda pieniędzy: cudu to nie zdziała, bo jedynie osłabiają wyziębianie przodu stóp, nie zapobiegają mu w zupełności. Ten sam efekt da włożenie butów w rękaw z folii :) Jedyna skuteczna metoda, to zatrzymać się co pewien czas, przejść lub przetruchtać parędziesiąt metrów, aż wróci krążenie.

Zapisany na ciekawy bieg na Babiej Górze, 11 czerwca. 23,5 km, 1450 m przewyższenia. Trasę znam doskonale, nie raz tam byłem. Nie jestem pewien, czy rzeczywiście jest wymarzona do biegania. Na pewno jest do pokonania w 6 godzin - tyle wynosi limit. Jeśli trafi się ładna pogoda, to będą piękne widoki, z Babiej widać Kraków i Tatry, a nocą widać nawet czeskie Jesioniki, pasmo w sąsiedztwie Kotliny Kłodzkiej (ok 180 km). Zapowiada się jeden z ciekawszych startów :)
Jak widać na obrazku, góra jest konkretna. Bieg będzie praktycznie od jej podstawy, poprowadzony główną granią, na szczyt, potem na dwa kolejne, nieco niższe, na koniec względnie łagodny trawers mniej więcej w połowie wysokości i powrót do bazy u podstawy Babiej. Góra daje popalić, nawet przy dość dobrej pogodzie na szczycie ostro wieje i jest cholernie zimno. Ładna pogoda jest rzadkością, lepiej na nią nie liczyć. Nie jest wykluczone, że 11 czerwca w szczytowej partii Babiej będzie jeszcze zdecydowana zima - to w końcu jedyna góra w polskich Karpatach (poza Tatrami) z typowym piętrem alpejskim :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".